Jedzenie tylko dla odważnych

Zjedzenie niektórych potraw wymaga od nas nie tylko mocnego żołądka, ale także nerwów ze stali. Gdy analizuje się ich skład,można odnieść wrażenie, że gotujący je kucharz, zamiast „przygotuję ci coś pysznego”, chciał raczej powiedzieć „mogę się założyć, że tego nie zjesz”.

Niemalże w każdym regionie świata znajdziemy niezwykłe dania, które większość z nas zaszufladkowałaby jako „ekscentryczne". Część z nich szczególnie wybijają się na tym tle, przypominając raczej wymysł reżysera filmów grozy niż kucharza. Mimo wszystko, mają one wielu fanów, a w krajach z których pochodzą uznaje się je za najprawdziwsze rarytasy. Ale czy wy odważylibyście się ich spróbować?

1. Ser z dodatkami

Z ekstremalnymi przysmakami kojarzą nam się głównie kraje azjatyckie, jednak poszukując kulinarnych doznań nie musimy wybierać się aż tak daleko. Może nam je zagwarantować chociażby wycieczka do Włoch w celu skosztowania słynnego Casu Marzu. Jest to ser wytwarzany z owczego mleka, który w ostatnim etapie produkcji wystawia się na powietrze, aby muchy złożyły w nim jaja. Gdy wylęgnie się z nich mała armia larw, uruchomiony zostaje proces fermentacji i gnicia, który ponoć nadaje Casu Marzu unikalny smak. Oczywiście chyba nie musimy wspominać, że przed podaniem sera gościom nikt nie zaprząta sobie głowy usuwaniem larw, skaczących po całym posiłku? Ze względów zdrowotnych, sprzedaż tego rarytasu została zakazana, jednak w dalszym ciągu można znaleźć miejsca we Włoszech, gdzie Casu Marzu bywa nielegalnie serwowany poszukiwaczom kulinarnych przygód.

Kolejną propozycją dla poszukiwaczy kulinarnych wrażeń jest bardzo niepozornie wyglądająca zupa, którą zjecie w Chinach. Co tak bardzo w niej szokuje? Otóż przygotowuje się ją na bazie pewnego grzyba, który rośnie w ciele gąsiennic. Z czasem rozrasta się on tak bardzo, że mumifikuje owada od środka. To właśnie on stanowi niezbyt apetyczną wkładkę do zupy, którą zajada się wielu Azjatów.

Poza Europą i Ameryką Północną, zjadanie owadów nie jest szokującym zwyczajem. Świat zajada się insektami pod postacią szaszłyków, chipsów czy też smarowideł na kanapki. Wielu kucharzy próbowało zaszczepić ten zwyczaj także nad Wisłą, jednak bezskutecznie. Na nic zdało się przekonywanie, iż owady stanowią cenne źródło białka i nie wpływają negatywnie na nasze zdrowie. Polacy nie zachłysnęli się modą na zjadanie owadów i mamy przeczucie, że jeszcze przez długi czas nikt z nas nie spojrzy na karalucha, mrówkę lub świerszcza jako na idealną przekąskę.

Jajka to samo zdrowie, ale omlety czy jajecznice wydają się nie być wystarczająco ciekawe dla mieszkańców niektórych zakątków świata, którzy zaczęli wręcz prześcigiwać się w wymyślaniu bardzo zaskakujących potraw z jajami w roli głównej.

Na uwagę zasługuje chociażby balut - danie wywodzące się z Filipin, popularne także w innych krajach. Jest to jajo, którego głównym elementem jest całkiem rozwinięty kaczy zarodek. W zależności od czasu inkubacji, może być już nawet opierzony i mieć dobrze wykształcone chrząstki. Chociaż balut bywa uznawany za silny afrodyzjak, zjedzenie takiego dania to wyzwanie, któremu sprostają tylko nieliczni.
Osoby o mocnych żołądkach mogą spróbować także chińskich „stuletnich jaj", które przez kilka miesięcy marynuje się w mieszance gliny, popiołu, soli i łusek ryżowych. W efekcie, białko zyskuje galaretowatą konsystencję, a żółtko staje się czarno-zielone. Mimo niezbyt apetycznego wyglądu i zapachu, tak przygotowane jaja są popularnym dodatkiem do wielu potraw.

Przy okazji wizyty w Chinach, wasi gospodarze mogą zechcieć uraczyć was również smakołykiem nazywanym "jajami prawiczków". Czym wyróżnia się ta potrawa? Są to zwykłe kurze jajka, dwukrotnie gotowane w moczu chłopców, którzy nie skończyli jeszcze dziesiątego roku życia. W żaden sposób nie brzmi to apetycznie, jednak mieszkańcy Chin są przekonani o doskonałych własnościach leczniczych tego dania.

Jerzyki to bardzo zaradne ptaki, które w trudno dostępnych szczelinach skalnych, tworzą swoje gniazda ze znalezionych patyczków oraz własnej śliny. Jednak co wspólnego mają jerzyki i kulinaria? Otóż na bazie ich gniazd przygotowuje się salangane - jedną z najdroższych i najdziwniejszych zup świata, uznawaną za wyjątkowo silny afrodyzjak. Ponieważ zdobycie gniazd jerzyków jest bardzo trudne, za miseczkę tego ekscentrycznego rarytasu możemy zapłacić nawet 100 dolarów.

Co powiedzielibyście na obiad, który jest tak świeży, że wciąż jeszcze się rusza? Nie, to nie żart! Taki obiad może zostać wam zaserwowany, zwłaszcza jeśli stołujecie się w Japonii lub Korei Południowej. W ten sposób podaje się na przykład sanakil - ośmiornice, które mimo iż zostały zabite i pocięte na mniejsze kawałki, wciąż wiją się na talerzu. Osoby, które miały okazję spróbować tego dania, twierdzą że jest to niezwykłe doświadczenie, przepełnione dreszczykiem grozy. Jeszcze ruszające się macki, mogą przyssać się do naszego języka lub przełyku. O ile pierwsza z tych opcji jest nieco zabawnym przeżyciem, o tyle druga grozi uduszeniem.

Kulinarnych osobliwości nie musicie szukać poza granicami naszego kontynentu. Okazuje się bowiem, że także na talerzach Europejczyków lądują naprawdę zaskakujące potrawy. W ostatnim czasie głośno zrobiło się przysmaku wprost ze Szwecji, noszącym nazwę surströmming. O czym mowa? Najprościej rzecz ujmując, o kiszonych śledziach. Jednak daleko im do dobrze znanych nam matiasów - surströmming fermentuje w beczkach przez wiele miesięcy, a następnie „dojrzewa" w szczelnie zamkniętych puszkach. Tak przygotowane śledzie mają na tyle intensywny zapach, że zaleca się ich spożywanie wyłącznie na świeżym powietrzu, a niektóre linie lotnicze zakazują wnoszenia takich konserw na pokłady samolotów. Równie aromatyczny jest hákarl - przysmak wprost z Islandii. Nazwę można przetłumaczyć jako „zgniły rekin", co już wiele mówi o tym, czego możemy się po niej spodziewać.

To zestawienie nie mogłoby obyć się bez polskiego akcentu. Nasza swojska czernina, przygotowywana na bazie kaczej lub gęsiej krwi, wywołuje dreszcze wśród wielu obcokrajowców. Jednak krwawe dania to nie tylko polska specjalność. W Niemczech zjemy podobny do kaszanki grützwurst, we Francji boudin noir, a w Wielkiej Brytanii black pudding. Krwisty gulasz bywa serwowany w niektórych prowincjach Indii, a Masajowie regularnie popijają napój przygotowany z krowiej krwi. Ponad te przysmaki wybija się jednak wietnamska specjalność - bijące serce kobry, popijane jej krwią i jadem. Czy wyobrażacie sobie bardziej ekstremalną przekąskę?

Komentarze

Ostatnio komentowane przepisy

30 min
4
Desery Jabłecznikowe kostki

Spód tych kostek wykonuje się z delikatnego ciasta, które rozpływa się w usta...

Odsłon: 18

30 min
0

Polecane artykuły

Informacje Koktajl z kiszonej kapusty na odchudzanie. Pije regularnie, będziesz mieć talię osy

Szczupła sylwetka to marzenie wielu osób, najprostszym sposobem, aby ją osiągnąć, jest oczywiście odpowiednio zbilansowana dieta, deficyt kaloryczn...

1
Informacje Wiosenna dieta owsiankowa. Oczyszcza, wzmacnia i dodaje energii

Na czym polega dieta owsiankowa? Choć przyjmuje różne postacie, zawsze koncentruje się na jednym produkcie, czyli owsiance. Odkryj, dlaczego warto...

2
Informacje Karkówka rozpływa się w ustach. To dzięki marynacie ze składnikiem, który zwykle wylewasz

Majówka już za pasem, na pewno więc w wielu domach rozpoczął się sezon grillowy. Podczas rodzinnej posiadówki obok kiełbas, kaszanek, czy szaszłykó...

3
Informacje BIO Gotowanie

Karolina Kowalewska-Walas zaprasza do swojej kuchni, w której przygotuje propozycję zbilansowanego i zdrowego posiłku dla całej rodziny. Mowa o ows...

0