Fot. 123RF/Picsel
Popularnie zwana herbatą, yerba mate to de facto napar z kosodrzewu paragwajskiego. Nazwa zawiera w sobie zarówno skład napoju, jak i sposób jego podawania. Yerba to bowiem tyle co ziele, a mate to naczynie, czyli wydrążana tradycyjnie tykwa. Do takiego zestawu brakuje nam jedynie bombilli, czyli metalowej lub - lepiej - srebrnej rurki zakończonej sitkiem.
Czy warto?
Mateiści, poza smakiem, chwalą wyjątkowe właściwości yerby. Odmładzające antyoksydanty, bogactwo witamin, a także wspomaganie odchudzania - to zaledwie kilka z dobrodziejstw mate. Co ważne, nie wypłukuje ona magnezu, co czyni z paragwajskiej herbaty doskonałą alternatywę wobec kawy. Yerba zarówno pobudza, jak i uspokaja. A według legendy, yerbę podarowały boginie Księżyca i Chmury w podzięce pewnemu starcowi, który uratował je przed śmiercią w paszczy jaguara.
Jak zacząć?
Wg znawców, yerba mate bardzo szybko podbija serce i podniebienie, spychając na dalszy plan tradycyjną herbatę czy kawę. By dać szansę tej niezwykłej roślinie, należy zaopatrzyć się w akcesoria, czyli wspomnianą już tykwę, bombillę i zapas suszu. W internecie bez trudu znajdziemy różne sklepy specjalizujące się w sprowadzaniu mate - zamawianie w sieci na pewno wyjdzie na zdrowie naszemu portfelowi, ceny yerby w herbaciarniach mogą być znacznie wyższe.
O samym rytuale picia yerby obszernie pisał wspomniany już Wojciech Cejrowski. By rozwiać wszelkie wątpliwości, należy zaznaczyć, że prawdziwa yerba mate to ta zaparzana ze znacznej ilości suszu - eksperci i pasjonaci zalecają wsypywanie liści do 2/3 lub 3/4 objętości naczynia, a nie z ekspresowych torebek, które można kupić w supermarketach.
Pierwszy napar oddajemy świętemu Tomaszowi, czyli czekamy, aż liście wciągną cała wodę. Następnie "przelewamy" je tak długo, aż stracą moc, czyli smak. Woda na pierwsze parzenie powinna być niemal wrząca, tzw. biała.
Na początek zaleca się wsypać mniejszą ilość suszu, by móc lepiej poznać smak, a potem już tylko zalewać, zalewać, zalewać... i wpisać się w poczet polskich mateistów. Co ciekawe, bardzo zasłużonym dla mate Polakiem jest, obok Cejrowskiego, Jan "don Juan" Szychowski, który na początku XX stulecia założył plantację amandy - obecnie jednej z najpopularniejszej marek mate.
A na deser...
Gorąca herbata i Ameryka Południowa? Mate podaje się również na zimno, bowiem lodowata woda wyciąga z yerby to samo, co woda gorąca. Yerba Ice Tea to terrero. Innym pomysłem na yerbę jest matte russo, rozpowszechniona przez Rosjan osiedlających się w Ameryce Południowej z początkiem XX wieku, którzy drobno zmielone liście zalewali sokiem pomarańczowym.
Bartosz Rumieńczyk