Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Pyszna maślana drożdżówa z bardzo aromatycznym, bakaliowym wnętrzem.
Ach, cóż to jest za chleb..... Na zakwasie, z mnóstwem ziaren i miodem. Nie w...
Odsłon: 2161
Czy nietolerancja pszennej mąki musi oznaczać rezygnację, że wszystkich uwiel...
Odsłon: 12315
Ach, cóż to jest za chleb..... Na zakwasie, z mnóstwem ziaren i miodem. Nie w...
Odsłon: 2161
Czy nietolerancja pszennej mąki musi oznaczać rezygnację, że wszystkich uwiel...
Odsłon: 12315
Składniki
ROBIMY DROŻDŻOWY ZACZYN Do niewielkiej miski wsypujemy mąkę, cukier oraz drożdże, a następnie zalewamy ciepłą wodą. Mieszamy do połączenia składników i rozpuszczenia drożdży. Gdy mieszanka stanie się jednolita, przykrywamy miskę lnianą lub bawełnianą ścierką i odstawiamy w ciepłe, pozbawione przeciągów miejsce na 20 minut. W tym czasie zaczyn powinien urosnąć, spienić się i nabrać wyrazistego zapachu pracujących drożdży.
ZAGNIATAMY CIASTO Mleko podgrzewamy w rondelku tak, by było ciepłe, lecz w żadnym wypadku nie zagotowujemy. Zbyt gorące mleko zaparzy drożdże i uniemożliwi ich wyrastanie. Powinno mieć temperaturę nieco wyższą od temperatury pokojowej. Do dużej miski wsypujemy mąkę, cukier trzcinowy oraz sól. Następnie dodajemy miękkie masło, wbijamy jajko, dolewamy ciepłe mleko, wyrośnięty zaczyn i mieszamy całość łyżką do wstępnego połączenia składników. Gdy uzyskamy stosunkowo zwartą bryłę, przekładamy ją na stolnicę lub blat kuchenny i zabieramy się za zagniatanie. Ciasto na samym początku jest nieco klejące, jednak nie podsypujemy blatu i nie dodajemy więcej mąki. Im więcej jej na tym etapie dodamy, tym ciasto będzie twardsze, a nam zależy raczej na wytworzeniu lekkiej i miękkiej strucli. Zagniatamy zatem cierpliwie do momentu, aż ciasto stanie się jędrne, sprężyste i zacznie bez problemu odchodzić od ręki. Pamiętajmy także, że ciasto drożdżowe jest niesłychanie egocentryczne. Potrzebuje naszej uwagi, siły i czasu. Jeśli uczciwie, niespiesznie i porządnie je zagnieciemy, odwdzięczy się napuszając i podnosząc pięknie w piekarniku. Moje ciasto zagniatam przynajmniej 15 minut, a jeśli jestem w dobrej formie, to nawet przez 30. Efekt wart jest bowiem zachodu. Gotowe, sprężyste i jędrne ciasto formujemy w kulę i wkładamy do dużej miski. Całość otulamy ścierką i odstawiamy w cieple i spokoju na co najmniej 90 minut. W tym czasie ciasto powinno podwoić swoją objętość.
ROBIMY MIODOWO-MIGDAŁOWE NADZIENIE Rodzynki zalewamy rumem i odstawiamy na 30 minut. Na najmniejszych oczkach tarki ocieramy skórkę z cytryny. Migdały wrzucamy do misy blendera i kruszymy do momentu, w którym osiągną konsystencję mokrego piasku. Możemy także umieścić je w woreczku foliowym i dokładnie utłuc młotkiem lub wałkiem. Do niewielkiego rondla wlewamy mleko, dodajemy miód, cukier wanilinowy oraz skórkę cytrynową i podgrzewamy całość na niewielkim ogniu przez 2-3 minuty do całkowitego rozpuszczenia i połączenia składników. Gdy tak się stanie, dodajemy rozdrobnione migdały, cynamon, a także rodzynki wraz z rumem. Podgrzewamy kolejne 2-3 minuty, cały czas mieszając, a następnie odstawiamy do przestudzenia. W tym czasie lepka masa dodatkowo zgęstnieje, a orzechy oraz rodzynki napęcznieją.
FORMUJEMY STRUCLĘ Wyrośnięte ciasto na wstępie traktujemy z pięści… to znaczy silnie uderzamy z góry, by odpowietrzyć je i ułatwić sobie jego późniejsze kształtowanie. Wyciągamy je z miski, zagniatamy przez chwilę, a następnie rozwałkowujemy na duży prostokąt (mniej więcej o wymiarach 35x40cm). Na całej powierzchni rozprowadzamy równomiernie przestudzoną masę migdałowo-miodową, zostawiając niewielki czysty margines wzdłuż każdego boku. Krótsze boki rolujemy do połowy, by spotkały się na środku, a następnie zlepiamy je starannie i podwijamy brzegi strucli pod spód. Tak uformowane ciasto przekładamy do wyłożonej papierem do pieczenia formy keksowej o długości 30cm, otulamy ścierką i ponownie pozostawiamy w ciepłym miejscu do wyrośnięcia. Tym razem na 50-60 minut.
PIECZEMY STRUCLĘ Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Wsuwamy do niego keksówkę z wyrośniętym, napuszonym ciastem i pieczemy przez 40 minut. Strucla wyda z siebie piękny bakaliowo-rumowy zapach, zarumieni się, a także dodatkowo urośnie, najlepiej jest zatem umieścić ją na środkowej półce piekarnika. Po upieczeniu studzimy ciasto na kratce lub (tak, jak ja!) opychamy się nim na ciepło ze szklanką zimnego mleka. Jeśli (tak, jak ja) nie jesteście w stanie wytrzymać i wybieracie opcję drugą, musicie przygotować się na to, że troszkę popsujecie ciasto... Krojenie ciepłej strucli jest bardzo problematyczne, gdyż jest ciastem delikatnym. Dopiero po 4-5 godzinach kroi się je bez szarpaniny na równe, zgrabne kawałki. Ja wolę je trochę pomiażdżyć i odkształcić, by poczuć na podniebieniu ten ciepły puch z intensywnym, parującym rumem nadzieniem. Jeśli chcemy, by nasz wypiek wytrwał do dnia następnego i zachował świeżość, warto po ostudzeniu owinąć ciasto szczelnie ścierką.