Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Ocet paprykowy warto przygotować za każdym razem, gdy gotujesz leczo, peperonatę, muhammarę, ajwar, paprykę marynowaną czy zakuskę. A także wtedy, gdy kisisz paprykę albo faszerujesz, mniam! Albo robisz wielkie ilości smakowitej papryki w musie jabłkowym. Bo ocet paprykowy warto nastawić zwłaszcza wtedy, gdy do przygotowania potrawy czy przetworu używasz sporej ilości papryki. I tu pewne uściślenie – pewnie, że można zrobić ocet z jednego czy dwóch gniazd nasiennych słodkiej papryki. Bo tyle zwykle używasz, gotując rozmaite potrawy typu curry, gulasz, sałatka, mieszana kiszonka czy surówka. Ale tu pojawia się pytanie – czy warto? Jeśli ktoś jest bardzo zdeterminowany, to warto, niech robi ocet z każdego pojedynczego gniazda nasiennego papryki. Ja tymczasem robię ocet tylko ze znacznych ilości paprykowych resztek. Pojedyncze gniazda nasienne, które wciąż pojawiają się podczas gotowania – przeznaczam na kompost, więc też się nie marnują.
Kaczkę przygotowywałam na wiele sposobów: w pomarańczach, z jabłkami i winem...
Odsłon: 6705
Kaczkę przygotowywałam na wiele sposobów: w pomarańczach, z jabłkami i winem...
Odsłon: 6705
Składniki
Wszystkie gniazda nasienne, krótkie i nieuszkodzone ogonki, błony i wszelkie zgrubienia, które zazwyczaj wycinasz z papryki, umieść w odpowiednio dużym słoju. Te resztki, luźno wrzucone do słoika, powinny wypełnić go w połowie. A zatem – im więcej resztek, tym większy słoik.
Dorzuć też jabłko pokrojone w ćwiartki i - w miarę możliwości - matkę octową.
Paprykę w słoiku zalej syropem przygotowanym w proporcji 4 kopiaste łyżki cukru na każdy litr wody. A tej wody powinno być tyle, by z górką przykryć warstwę papryki. Ot – i cała filozofia.
Są dwie szkoły robienia octu. Z przykrością przyznaję, że te szkoły zwalczają się wzajemnie, choć – moim zdaniem – zupełnie niepotrzebnie. Bo oba sposoby są skuteczne, więc po co walczyć? Jedna szkoła zakłada, że nastaw na ocet trzeba mieszać raz lub dwa razy dziennie do momentu, gdy cząstki stałe opadną na dno słoja. Druga szkoła sugeruje, by wszystkie składniki umieścić w słoju, przykryć serwetką lub kawałkiem ręcznika papierowego, luźno nałożyć zakrętkę i zapomnieć o occie na jakieś pół roku. Do mnie przemawiają obie metody i obie też stosuję, zależnie od surowca, przebiegu fermentacji, mojego wolnego czasu i paru innych czynników. Ocet paprykowy jest łatwy do wykonania. Nie szaleje podczas burzliwej fermentacji, nie ucieka ze słoja. Więc można przykryć go ściereczką, zakręcić luźno i pozostawić własnemu losowi. Zajrzeć czasem, ewentualnie zabełtać słoikiem. A potem zapomnieć przynajmniej na pół roku. Tak właśnie zrobiłam.
Potem to już tylko trzeba odcedzić ocet, najlepiej poprzez zlanie klarownego płynu przez rurkę znad paprykowego osadu. Osad możesz dalej przetwarzać, jeśli chcesz. Można zrobić z niego na przykład musztardę albo ostry sos, może tylko lepiej pozbyć się pestek. To już jednak wielka improwizacja, bo nic jeszcze z tego nie robiłam... Gotowy ocet paprykowy wykazuje wszelkie właściwości zdrowotne charakterystyczne dla papryki. Jakie? Ano – na przykład takie: witaminy C, A i E, których papryce nie brakuje, hamują starzenie się komórek, wzmacniają odporność, poprawiają kondycję naczyń krwionośnych, osłabiają szkodliwe działanie złego cholesterolu, chroniąc przed miażdżycą. Papryka jest łagodnym diuretykiem, a często spożywana – zmniejsza ciśnienie krwi. Chroni przy tym przed przedwczesnym zwapnieniem naczyń krwionośnych. Myślę więc, że przygotowanie octu z resztek jest doskonałym pomysłem! Bo systematycznie spożywany ocet paprykowy zmieszany z wodą (do picia), dodany do sałatek lub jako świetna przyprawa do galaretek mięsnych i warzywnych – pozwoli osiągnąć zbliżone efekty zdrowotne. Więc róbmy ocet z resztek papryki, zamiast wyrzucać je do śmieci!