Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Zalewanie sowich kotletów octową marynatą to bardzo wygodny i praktyczny sposób konserwacji, jeśli zebrane kanie nie dadzą się zjeść na jeden czy dwa obiady. Wszyscy pewnie jedli panierowane kapelusze kań, smażone podobnie, jak kotlety schabowe. Wiecie więc, że jest to bardzo smakowite danie. Podobnie – wiele osób jadło smażone ryby, zalane następnie octową marynatą. Ja postanowiłam połączyc te dwa sposoby w jeden wart grzechu smakołyk.
Polecam. Może być świąteczny, może być na co dzień.
Odsłon: 49
Pyszne i bardzo proste do zrobienia, polecam.
Odsłon: 116
Polecam. Może być świąteczny, może być na co dzień.
Odsłon: 49
Pyszne i bardzo proste do zrobienia, polecam.
Odsłon: 116
Składniki
Ilość składników zawsze dobieram do ilości grzybów, która przecież jest zmienna, dlatego nie podam tu dokładnej proporcji. Najpierw trzeba usmażyć zwykłe kotlety z kań. W tym celu kapelusze trzeba oczyścić i ewentualnie opłukać dokładnie, gdyby były zapiaszczone.
Do panierowania jajka (na początek 2-3 sztuki) roztrzepuję z mlekiem i przyprawami, a przyprawione muszą być bardzo mocno solą i pieprzem, ewentualnie jakąś przyprawą grillową. Kapeluszy nie solę, więc dodatek soli do jajek musi wystarczyć do przyprawienia grzybów. Kapelusze kroję na ćwiartki a nawet ósemki, zależnie od wielkości. Kawałki muszą się dać włożyć do słoika. Grzyby najpierw moczę w mocno doprawionych jajkach roztrzepanych z mlekiem, a następnie w bułce tartej, czasem w bułce wymieszanej z mąką, a niekiedy w samej mące i smażę na rozgrzanym oleju z obu stron na rumiano. Oczywiście można użyć tu bezglutenowej bułki tartej.
Ostatnią partię kapeluszy – za radą znajomych z fb – moczyłam w cieście naleśnikowym przygotowanym z 3 jajek, szklanki mleka, kilku łyżek orkiszowej mąki (do uzyskania dość gęstego ciasta), sporej ilości soli i trochę pieprzu. Trzeba pamiętać o tym, że grzybów nie solimy, więc ciasto naleśnikowe musi być „przeprzyprawione” (ładne słowo, prawda?). Pokrojone w mniejsze cząstki kapelusze zanurzałam w cieście i smażyłam na gorącym oleju. W razie potrzeby należy dorobić ciasta.
Tak czy siak usmażone kapelusze umieszczałam w różnej wielkości słoikach, napełniając je w 2/3 i układając w miarę ciasno. W międzyczasie przygotowałam zalewę octową. Na 1 szklankę octu jabłkowego i 5 części wody użyłam 6 czubatych łyżek cukru, 2 płaskie łyżki soli, kilkanaście kuleczek ziela angielskiego, 5-6 liści laurowych i łyżeczkę ziaren białej gorczycy oraz jedną pokrojoną w półkrążki dużą cebulę.
Nasze smażone kanie w zalewie octowej nie są bardzo kwaśne (wiem, bo już spróbowałam grzybów z pierwszej partii), ale my lubimy takie mało octowe przetwory. Jeśli wolicie kwaśniejsze – nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dodać więcej octu. Trzeba próbować, żeby uzyskać ulubiony smak marynaty. Zalewę zagotowałam w rondlu wraz z przyprawami i cebulą, a następnie gorącą wlewałam do słoików z usmażonymi grzybami, dopełniając je prawie pod wieczko i zakręcałam gorące, stawiając je następnie dnem do góry.
Część marynaty wsiąknie w panierkę i grzyby, trzeba więc przez tydzień przekręcać słoiki raz dnem, a raz wieczkiem ku górze. Po tym czasie można wynieść je do zimnej spiżarni. Nie wymagają dodatkowej pasteryzacji. W chłodzie dobrze się przechowują przez co najmniej 3-4 miesiące.
I jeszcze kanie...