Serdecznie dziękujemy, że zechcieliście podzielić się z nami swoimi kuchennymi przygodami. Wybór zwycięzców nie był prosty, ale zdecydowaliśmy się nagrodzić te opowieści, które najbardziej nas rozbawiły. Mamy nadzieje, że zwycięzcy dzięki książkom Siostry Anastazji będą mieć, jak najmniej kulinarnych wpadek.
Dwie nagrody główne wędrują do:
Pani Doroty Z.
"Kiedy miałam "naście lat" dokładnie nie pamiętam ile piekłam pierwsze w swoim życiu ciasto była to szarlotka na kruchym cieście. Korzystałam z przepisu mamy,a jej wtedy w domu nie było. Przepis zawierał między innymi:
mąki ile zabierze, cynamonu do smaku i trochę proszku do pieczenia:) Dla mnie wtedy to był jakiś kosmos w końcu pierwsze ciasto:) Dodałam całą paczkę cynamonu do smaku, proszku do pieczenia nie pamiętam ile, ale najgorzej było z mąką bo ciasto brało, brało i brało:) Tyle zabrało, że upiekłam kamień:( zamiast szarlotki. A mamie zawsze taka pyszna wychodziła:) Ale przynajmniej teraz jest co wspominać:)"
Pani Katarzyny F.
"Oj, pamiętam taką kulinarną wpadkę i raczej nigdy jej nie zapomnę. A co się wydarzyło? Pewnego dnia wróciłam z pracy bardzo zmęczona, jedyne o czym myślałam to kawa i to mocno pobudzająca oraz dodająca pozytywnej energii, gdyż przede mną były jeszcze przygotowania do obiadu, a mąż już jechał do domu głodny ;) . Wstawiłam wodę na kawę i w tym czasie obierałam ziemniaki. Gdy czajnik zagwizdał wsypałam 2 łyżeczki kawy do filiżanki, ale także do ziemniaków (zamiast soli!). Poszłam delektować się kawką, a ziemniaczki spokojnie się gotowały, mielone zrobiłam dzień wczesniej, buraczki czekały w słoiku, więc miałam chwilę dla siebie. Kiedy mąż wrócił, poprosiłam go o odlanie wody z ziemniaków, ale słyszę: "Kasia! Co to jest?!" Idę do kuchni i... ups! Usłyszałam tylko: "Moja kreatywna kuchareczka, zawsze mnie czymś zaskoczysz" :D"
Nagrody dodatkowe wygrali:
Pan Roman W.
"Pewnego poranka postanowiłem zabłysnąć przed swoją narzeczoną robiąc jajecznicę na śniadanie. Zamiast oleju użyłem płynu do mycia naczyń - obie butelki były do siebie bardzo podobne - i wiadomo jaki był efekt spieniona jajecznica."
Pani Janina
"Spaliliście kiedyś jakieś danie? Mnie udało się spalić cała kuchnię. Poważnie! A było to w Wielką Sobotę. Mieszkanko wyczyszczone jak na przyjazd brytyjskiej królowej. Baby rządkiem ułożone, mięsa dopieczone, jajeczka ozdobione, ćwikła drażniąca nos zapachem, a na piecu smaku nabierał żurek. Ja w tym czasie postanowiłam tylko wyrzucić śmieci. Okazało się jednak, że podczas mojego wyjścia wiatr podwiał firankę, która zajęła się ogniem od pieca i dalej już poszło... To była naprawdę „wielka" sobota."
Pani Aleksandra D.
"Pewnego pięknego dnia, stwierdziłam że zrobię na obiad gyrosa. Kupiłam kurczaka, ziemniaki na frytki i warzywa na surówkę a o zrobienie sosu czosnkowego - poprosiłam moją mamę. Wróciłam do pustego domu, ponieważ rodzice pojechali na zakupy. Na blacie w kuchni stała pełna miseczka sosu, dlatego szybko wzięłam się do przygotowywania obiadu, żeby zdążyć przed przyjazdem rodziny. Kiedy wszystko już przyrządziłam, na każdym talerzu pojawiły się frytki, kurczak i surówka. Wszystkie te składniki polałam sosem czosnkowym i w tym momencie do domu weszli rodzice. Cała szczęśliwa, że udało mi się zrealizować mój plan, usłyszałam od mamy "Nigdzie nie było śmietany ani jogurtu, ale w końcu kupiliśmy", Kiedy mama podeszła do stołu i zobaczyła, że w rękach trzymam już pustą miseczkę - złapała się za głowę i powiedziała "Zapomniałam Ci powiedzieć, że pękło mi opakowanie CIF'u i przelałam je do...". Niestety, byłam bardzo hojna podczas polewania potraw sosem, na obiad zjedliśmy ziemniaki z tą długo wyszukiwaną śmietaną :)"
Monika R.
"Moja największa kulinarna wpadka to pomylenie mąki i kaszki manny. Ugotowałam bratu mąkę na mleku zamiast kaszki. Zjadł, smakowało mu, ale miał wówczas 5 lat więc w sumie nie miał wyjścia, a bunt był bezcelowy... Wszystko wyszło na jaw zupełnie przypadkiem gdy poinformowałam mamę, że musimy uzupełnić zapasy kaszki manny. :)"