Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Wstałam o jakiejś strasznej porannej porze i zaciągnęłam półprzytomne cielsko do kuchni. Zrobiłam kawę i zapaliłam papierocha z przyjemnością uznając, że kofeina w połączeniu z nikotyną to najlepszy budzik. A jak już się obudziłam, to zaczęłam szukać wzrokiem czegoś słodkiego... Pusto. Żadnej czekolady, żadnego ciastka, żadnego cukiereczka chociażby. W oczy rzuciła mi się jedynie otwarta, zakurzona paczka bananowej granoli, stojąca na parapecie od jakiegoś miesiąca. Hmmm... trochę stara i już zdecydowanie nie chrupiąca... co by tu z nią zrobić?
Dzisiaj leszcz którego dostałam w prezencie. Jak się dostało to trzeba było p...
Odsłon: 38
Dzisiaj leszcz którego dostałam w prezencie. Jak się dostało to trzeba było p...
Odsłon: 38
Składniki
Najpierw zabieramy się za granolę. Musimy rozdrobnić ją na piasek. Można zrobić to na dwa sposoby: wsypać granolę do miski i potraktować blenderem, lub wrzucić do grubego woreczka i utłuc wałkiem (przy okazji można upuścić trochę emocji). Jeśli nie mamy granoli, możemy ją spokojnie zastąpić bułką tartą lub zmielić ulubione musli.
Piekarnik nagrzewamy do 160 stopni. Dwie piekarnikowe blachy do pieczenia smarujemy dokładnie masłem i oprószamy bułką tartą. Odmierzamy i przygotowujemy sobie wszystkie poszczególne składniki i bierzemy się za przygotowywanie ciasta.
Najpierw w dużej misce ubijamy na sztywno białka ze szczyptą soli. Nie przerywając miksowania (na najniższych obrotach miksera) dodajemy po kolei cukier, cukier z wanilią i kardamonem (ewentualnie cukier wanilinowy) oraz mąkę ziemniaczaną, za każdym razem miksując krótko – tylko do połączenia się składników. Gdy masa jest już puszysta i jednolita, odkładamy mikser i chwytamy drewnianą łychę lub szpatułkę. Nadszedł czas na granolę, którą wsypujemy do masy i delikatnie łączymy, aby nie zniszczyć pęcherzyków powietrza. Nie należy robić tego zbyt długo i intensywnie, musimy jedynie rozłożyć ją w miarę równomiernie w słodkiej, pachnącej pianie. Ciasto gotowe!
Teraz mamy dwie opcje. 1. Zwilżonymi dłońmi lub dwiema łyżkami nabieramy porcje ciasta i układamy na przygotowanych blachach niewielkie kopczyki. lub 2. Wkładamy ciasto do worka cukierniczego z dużą, otwartą tylką lub bez żadnej tylki (końcówka z małymi otworkami natychmiast by się zapchała) i wyciskamy niewielkie porcje na przygotowane blachy. Należy zachować odstępy między ciasteczkami, najlepiej układać je po trzy w trzech rzędach (wychodzi 9 ciasteczek na jedną blachę). Można je także upiec na specjalnej macie do pieczenia makaroników. W środek każdego ciasteczka możemy wcisnąć ulubionego orzecha, migdała lub nałożyć odrobinę dżemu.
Tak przygotowane ciacha wrzucamy do rozgrzanego piekarnika na około 15-20 minut. Powinny być zarumienione i pięknie pachnieć. Jeśli wyciągniemy je po 15-17 minutach, będą kruche na zewnątrz, a lekko ciągnące i miękkie w środku. Jeśli wolimy ciasteczka chrupiące i twardsze, wyciągnijmy je po 20 minutach. Po upieczeniu zostawiamy przez kilka minut na blachach, aby odetchnęły i odrobinę stwardniały, a następnie przekładamy do całkowitego wystygnięcia na kratkę.