Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Potrzebny był mi jogurt sojowy. Najpierw więc nauczyłam się robić własne domowe mleko sojowe, aby móc samodzielnie przygotować jogurt. Ale okazało się, że to wcale nie jest takie łatwe – przygotować jogurt sojowy z domowego mleka sojowego o najprostszym składzie. Takie mleko rozwarstwia się podczas przechowywania w lodówce, a z jogurtem jest chyba jeszcze gorzej. Paradoksalnie to właśnie największy atut mleka sojowego własnej roboty sprawia, że tak trudno przygotować z niego gładki, kremowy jogurt. Ale ja lubię wyzwania, więc mobilizuję się i działam!
Pyszne i proste do upieczenia ciasteczka owsiane o piernikowym smaku idealne...
Odsłon: 486
Prosty i smaczny przepis na szaszłyki z kurczaka na obiad lub kolację dla trz...
Odsłon: 825
Pyszne i proste do upieczenia ciasteczka owsiane o piernikowym smaku idealne...
Odsłon: 486
Prosty i smaczny przepis na szaszłyki z kurczaka na obiad lub kolację dla trz...
Odsłon: 825
Składniki
Dawniej robiłam go z mleka kupionego w sklepie, ale nie z kartonu, tylko z butelki przechowywanej w lodówce. Nie sprawdzałam jego składu, bo od razu założyłam, że na pewno zawiera jakieś przyprawy oraz emulgatory. Teraz nie mogę tego mleka kupić, bo go nie ma w sklepach, więc też etykiety nie mogę przeczytać ani odtworzyć. A muszę przyznać, że jogurt sojowy z tego mleka był bardzo dobry! Rzadszy niż krowi, ale smaczny i o stabilnej konsystencji. A tymczasem moje domowe mleko sojowe, które opisywałam w poprzednim poście, sprawiło mi ogromny zawód.
Prawdę mówiąc – trochę się tego spodziewałam, ale nie myślałam, że to będzie aż taka porażka! Ale początkowa porażka zawsze jest dla mnie wyzwaniem, więc postarałam się dopracować recepturę. Bo nie poddaję się łatwo. Najpierw więc przedstawię ogólny sposób przygotowania, a później wyjaśnię, jak poprawiłam parametry mojego mleka sojowego, aby uzyskać całkiem niezły jogurt sojowy DIY. Nie taki rozwarstwiony, jak ten na zdjęciu.
Korzystałam z wegańskiej zakwaski, którą otrzymałam do testowania. A ponieważ chcę dalej eksperymentować z jogurtami roślinnymi, więc zamówiłam jeszcze kilka porcji. Postaram się sukcesywnie opisywać te eksperymenty.
Przygotowanie każdego jogurtu bardzo ułatwia jogurtownica. Mam jedną bardzo starą, ze szklanymi słoiczkami i stałą temperaturą ustawioną fabrycznie. A w ubiegłym roku kupiłam sobie nową, z regulacją czasu i temperatury i teraz z niej najczęściej korzystam. To ona jest na zdjęciach. Można jednak przygotować dowolny jogurt, korzystając z piekarnika z regulacją temperatury (tak, jak kiedyś opisywałam na blogu). Albo nawet zawijając zamknięty słoik w pierzynę, bo chodzi tylko o utrzymanie stałej temperatury podczas namnażania się bakterii przez 6-10 godzin. Fabryczne ustawienie jogurtownicy sugeruje 42 stopnie i 8 godzin, a potem trzeba schłodzić jogurt w lodówce.
Zarówno mleko ze sklepu, jak i nasze domowe było zapewne wcześniej pasteryzowane, ale jeśli masz wątpliwości – przegotuj je na wszelki wypadek.
Ostudź je (lub podgrzej) do temperatury około 42 stopni.
W szklaneczce rozprowadź bakterie z fiolki z zakwaską w niewielkiej ilości letniej wody lub mleka sojowego.
Rozmieszane bakterie wymieszaj dokładnie z podgrzanym mlekiem sojowym, a następnie ustaw parametry jogurtownicy.
Albo zawiń słoik w kołdrę i zostaw w cieple na 8 godzin. Po tym czasie należy sprawdzić smak jogurtu i albo od razu schłodzić w lodówce, albo zostawić jeszcze na godzinkę lub dwie w cieple. Zwykle po 8 godzinach jogurt sojowy jest gotowy do schłodzenia.
Kilka pierwszych jogurtów powstało z mleka ze sklepu i były całkiem niezłe. A potem moje ulubione mleko sojowe znikło ze sklepowych lodówek, a ja się uparłam, że nie chcę używać mleka z kartonu. Nic na to nie poradzę, że mam do nich awersję. Ale pierwsze próby podjęte z domowym mlekiem sojowym nie dały dobrych rezultatów. Mój pierwszy jogurt z własnego mleka sojowego rozwarstwił się na probiotyczną wodę i warstwę zawiesiny sojowej, która mieściła się pod tą wodą.
Ta zawiesina smak miała całkiem niezły, ale nie była gładka i jednorodna i wcale nie przypominała jogurtu.
Szybko zrozumiałam, że nie mogła taka być, bo moje mleko nie zawierało żadnego zagęstnika. Zrobiłam więc nową porcję mleka, a następnie dodałam do niego nieco gumy ksantanowej, którą mamy w sklepie. To jest produkt jakości spożywczej, więc nie było żadnego ryzyka. Do zagęszczenia 1 litra mleka sojowego użyłam zaledwie pół łyżeczki gumy, a i tak powstał dość gęsty płyn. Jak to zrobiłam w praktyce? Do osobnego naczynia odlałam niewielką ilość mleka i na jego powierzchni rozsypałam gumę ksantanową. Zostawiłam na kilkanaście minut w celu uwodnienia proszku, a następnie zmiksowałam za pomocą blendera-żyrafy. Stopniowo dodawałam resztę mleka sojowego, po czym zaszczepiłam je około 150 ml probiotycznej wody, którą wcześniej zlałam z nieudanego jogurtu. I ponownie nastawiłam czas i temperaturę w mojej jogurtownicy.
Zachęcona sukcesem postanowiłam też zagęścić poprzedni, nieudany jogurt, a raczej to, co z niego zostało po zlaniu wody/serwatki. Zaryzykowałam, choć nie bardzo wiedziałam, jak guma ksantanowa zachowa się w kwaśnym środowisku. Ale nie miałam wiele do stracenia, a guma zachowała się całkiem elegancko.
Nie jest to może ideał, ale do moich celów w zupełności wystarczy, efekt jest całkiem całkiem.
I już wiem, że mogę zrobić to, co od samego początku zamierzałam - jogurt sojowy DIY.