Przekąski Przepis na:
Przepisów i artykułów: 245 Ocena: 2248
Dodano: 07.02.2016
Odsłon: 979
3-4 os. | > 60 min | średnie | tanie |
ZACZYNA OD ZACZYNU
Do dużej miski wkrusza drożdże, zasypuje cukrem i zalewa ciepłą wodą. Zostawia na kilkanaście minut. Od czasu do czasu podchodzi i zakręca miską robiąc wir, aby drożdże lepiej się rozpuściły, choć finalnie i tak widać ich grudki. Powiada, że to wcale nie szkodzi i nakazuje, abym nie przejmowała się nazbyt konsystencją i wyglądem zaczynu. Ma się on jedynie zaktywizować, w związku z czym pozostanie płynny i niewyrośnięty, w przeciwnym razie spód byłby puchatą bułą.
ZAGNIATA CIASTO (TEGO ETAPU NIE LUBI, GDYŻ IRYTUJE GO GLUT Z CIASTA OBLEPIAJĄCY DŁONIE)
Do aktywnego, bąbelkującego delikatnie zaczynu wlewa olej oraz wodę, a następnie dosypuje sól i na samym końcu mąkę. Podwija mankiety koszuli (Dziad to elegant!) i zaczyna wyrabiać. Robi to przez około 5 minut. Po tym czasie ciasto jest miękkie, elastyczne i odchodzi mu od dłoni.
Ja jestem bardziej nadgorliwa i po 5 minutach zagniatania wykładam ciasto z miski i męczę je przez następnych kilka minut na blacie kuchennym. Czuję, że jest ciepłe, elastyczne i z każdą chwilą coraz bardziej plastyczne.
A wracając do Dziada - skończywszy brudną robotę, podnosi delikatnie ciasto, rozpłaszcza je w dłoniach, tworząc niewielki dysk i z powrotem umieszcza w misce. Posypuje wierzch odrobiną mąki, przykrywa ściereczką i zostawia na 20-30 minut. W tym czasie będzie pił piwo i palił papierosy. (Co i Wam gorąco polecam, gdyż to atrybuty wielce pasujące do aktu obżerania się pizzą).
ROBI PIĘKNE, CIENIUTKIE PLACKI
Dziad podchodzi do miski, zdejmuje ściereczkę i pokazuje mi ciasto. Jest mało wyrośnięte („O to właśnie chodzi!”), lecz napuszone, miękkie i pachnące („O to właśnie chodzi!”). Wyjmuje ciasto i zagniata przez chwilę w dłoniach, aby pozbyć się pęcherzyków powietrza, a następnie odrywa 1/3 całości. Teraz podsypuje obficie blat mąką, rozkłada na nim wstępnie uformowane w dysk ciasto i je także podsypuje (już mniej obficie) mąką. Zaczyna wałkować je sprawnie na cieniutki, okrągły placek. Czasem przestaje wałkować i rozciąga ciasto na blacie za pomocą dłoni, aby uzyskać pożądany kształt. (Ja nie jestem tak sprawna i za pierwszym razem rwę ciasto, robiąc spektakularną dziurę w środku. Dziad powiada, że nie powinnam się tym przejmować i mam okazałą dziurę zwyczajnie pozlepiać, połatać, pouciskać, gdyż po nałożeniu sosu i upieczeniu, nie będzie to miało znaczenia).
Rozwałkowany cieniutko placek Dziad umieszcza bezpośrednio na blasze piekarnikowej (niczym jej nie smaruje i nie wykłada), a następnie przygotowuje sos oraz dodatki...
A JA ZROBIĘ PO MOJEMU!
Rozgrzewam piekarnik do maksymalnej temperatury (u mnie to 240 stopni).
Do miseczki wsypuję sezam, siemię lniane oraz czarnuszkę i podlewam je olejem. Mieszam dokładnie, aby utłuścić wszystkie ziarna. Niecałą łyżkę mieszanki rozprowadzam na rozwałkowanym placku i starannie dociskam dłonią, aby nieco zagłębić ziarna w cieście.
Tak przygotowany pierwszy placek wsuwam do nagrzanego piekarnika na 7 minut. Po tym czasie jest dobrze wypieczony, kruchy i miejscami zbrązowiony. W ten sposób piekę kolejne placki. Część pałaszuję od razu – na ciepło, gdyż wtedy są najsmaczniejsze. Część zostawiam na dzień następny. Czekam, aż placki całkowicie ostygną i zawijam szczelnie w folię aluminiową, by nie schły i nie stwardniały zanadto. Są doskonałą, kruchą przekąską, a także dodatkiem do pasty, sałatki, czy zupy.
P.S.
Dziad po nałożeniu na spód wszelkich dodatków oraz sera, piecze swoją pizzę dłużej, bo około 9-10 minut. Po tym czasie ciasto pozostaje zwarte, sztywne i pachnące, a przez sos – także wilgotne. Te dziadowe pyszności pałaszuję w ilościach zaskakujących mnie samą.
Na skróty
Komentarze do przepisu (0)