Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Kwiaty i młode listki czeremchy do zimowych naparów można zwyczajnie suszyć, ale znacznie atrakcyjniejsza jest utleniana herbata z kwiatów czeremchy. Pisałam już kiedyś o tej herbatce, ale była ona ukryta wewnątrz innego artykułu. Piszę zatem ponownie, aby herbata z kwiatów czeremchy mogła wyjść z ukrycia. Trzeba zebrać kwiaty oraz młode liście czeremchy i poddać surowiec procesowi enzymatycznego utleniania. A zapewniam, że warto to zrobić, gdyż podczas tego procesu snuje się po kuchni zniewalający migdałowo-marcepanowy zapach, a końcowy produkt smakuje wyjątkowo.
maszynka do mielenia, słoik, piekarnik
Pyszne i proste do upieczenia ciasteczka owsiane o piernikowym smaku idealne...
Odsłon: 387
Prosty i smaczny przepis na szaszłyki z kurczaka na obiad lub kolację dla trz...
Odsłon: 740
W ten sposób ugotowane jajka nie będą mieć zielonkawej obwódki na żółtku, no...
Odsłon: 345
Pyszne i proste do upieczenia ciasteczka owsiane o piernikowym smaku idealne...
Odsłon: 387
Prosty i smaczny przepis na szaszłyki z kurczaka na obiad lub kolację dla trz...
Odsłon: 740
W ten sposób ugotowane jajka nie będą mieć zielonkawej obwódki na żółtku, no...
Odsłon: 345
Składniki
Zebrane gałązki ogołociłam z liści i kwiatów (do stworzenia herbatki użyłam czeremchy zwyczajnej, czyli naszej rodzimej, polskiej, ale można też użyć czeremchy amerykańskiej).
Pozostawiłam je na dużej tacy do podwiędnięcia i dając szansę ucieczki rozmaitym żyjątkom – owadom, pajączkom itp.
Poprzednim razem rozdrobniłam kwiaty i liście przy pomocy speedcooka (może być mikser, blender, thermimix czy co tam masz do dyspozycji). Tym razem przepuściłam wszystko przez maszynkę do mielenia, żeby ułatwić sobie pracę.
Materiał na herbatkę umieściłam w dwóch słoikach, zakręciłam je i postawiłam w nagrzanym do 40-50 stopni piekarniku. W ciepłym i wilgotnym środowisku czeremcha została poddana fermentacji i utlenianiu (znawcy tematu twierdzą, że oba procesy zachodzą równocześnie).
Jeden słoik wyjęłam z piekarnika po 4 godzinach. Po odkręceniu jeszcze ciepłego słoja w nos uderzyły bardzo intensywne aromaty – gorzkich migdałów i marcepanu. Słoik na powrót zakręciłam i zostawiłam do ostudzenia, a drugiemu słoikowi – temu, który pozostał w piekarniku – dołożyłam dla towarzystwa duży słój z nastawionym właśnie jogurtem. Oba słoiki zostawiłam w piecu w około 40 stopniach i poszłam spać. Wyjęłam je po 6,5 godzinach. Jogurt natychmiast schłodziłam w lodówce, a czeremchowy ferment wysypałam na blachę. To samo zrobiłam z zawartością drugiego słoika – tego fermentowanego przez 4 godziny. Oczywiście – użyłam drugiej blachy.
Podczas suszenia w 40-50 stopniach włączyłam w piekarniku termoobieg. Po całym domu rozchodziły się bardzo silne migdałowe zapachy – to charakterystyczne dla amigdaliny. Sądziłam, że tak pachnąca herbatka będzie miała po wysuszeniu migdałowy smak i aromat. Tymczasem gotowy susz po zaparzeniu jest delikatny, jakby lekko owocowy. Nie ma marcepanowego posmaku i prawie nie jest gorzki. Ot, zagadka…
Obie herbaty zostaną w słoikach przynajmniej przez 3 miesiące, bo muszą dojrzeć smakowo. Kto wie, jakie aromaty odkryję w nich później?