Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Ocet powstał z resztek po przygotowaniu soku i syropu z bzu. Bo nic nie może się zmarnować!
Pieczeń podana z kaszą i surówką z kapusty pekińskiej.
Odsłon: 369
Dzisiaj leszcz którego dostałam w prezencie. Jak się dostało to trzeba było p...
Odsłon: 51
Bogata w smaku sałatka idealna na święta lub lepszy lunch. Można ją przygotow...
Odsłon: 396
Przepyszny arabski "smalczyk" z fasoli.
Odsłon: 823
Pieczeń podana z kaszą i surówką z kapusty pekińskiej.
Odsłon: 369
Dzisiaj leszcz którego dostałam w prezencie. Jak się dostało to trzeba było p...
Odsłon: 51
Bogata w smaku sałatka idealna na święta lub lepszy lunch. Można ją przygotow...
Odsłon: 396
Przepyszny arabski "smalczyk" z fasoli.
Odsłon: 823
Składniki
Pozostałe na sicie owoce (z dwóch porcji soku, czyli wyjściowo – 2 kg) wrzuciłam do dużego, chyba 3-litrowego słoja.
Dodałam syrop przygotowany z 2 litrów wody i 6 kopiastych łyżek cukru (zazwyczaj używam 4 łyżki cukru na litr, ale tym razem chcę uzyskać nieco mniej kwaśny ocet). Dorzuciłam matkę octową (jeśli nie masz, to dodaj kilka łyżek żywego octu) i 2 pokrojone niepryskane jabłka.
Zazwyczaj mieszam nastaw codziennie, o czym szczegółowo przeczytasz na blogu. Ale ostatnio testuję metodę “bez mieszania”, która jest łatwa, bo nie trzeba o occie pamiętać i można nawet wyjechać na wakacje! Ona nie sprawdzi się w każdym wypadku, zwłaszcza wtedy, gdy wsad uparcie wypływa nad powierzchnię płynu. Ale zagotowane owoce bzu dość grzecznie pływają pod powierzchnią, więc nie widzę zagrożenia.
Metoda “bez mieszania” zakłada, że przykryjesz słoik papierową serwetką lub kawałkiem ręcznika i luźno nałożysz zakrętkę – tak, żeby był choć minimalny dostęp powietrza. I zostawiasz słoik w spokoju na długi, długi czas. Warto zajrzeć do niego po kilku miesiącach i sprawdzić, co się tam dzieje. I działać w zależności od zastanej rzeczywistości – albo odcedzać, albo jeszcze zostawić. I w żadnym wypadku nie spieszyć się, bo dobry ocet wymaga czasu.
EDIT: Okazało się, że w słoju było za dużo wsadu i nie obyło się całkiem bez mieszania. Podczas burzliwej fermentacji ze dwa razy musiałam otwierać słój i mieszać intensywnie zawartość, bo chciała uciec. W końcu część wsadu przełożyłam do drugiego słoika, a jak fermentacja się uspokoiła – połączyłam zawartość obu słojów. Od tej chwili już wszystko przebiegło bez zakłóceń. Teraz czekam na ocet, uzbrojona w cierpliwość.