Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Chłodnik z botwinką to jest jedno z moich ulubionych letnich dań. Robię go trochę tak, jak chłodnik litewski, ale jednak bardziej po swojemu. Więc nie trzymam się sztywnych reguł i odwiecznych zasad. Owszem, mój chłodnik z botwinką jest podobny do wielu innych tradycyjnych przepisów z młodymi buraczkami, ale to jednak jest moja własna interpretacja. Bardzo smaczna i łatwa w przygotowaniu interpretacja! Zawsze robię to tak, że botwinkę siekam i gotuję w wodzie z przyprawami, a następnie wlewam ją do słoika, zakręcam i studzę. Tym sposobem uzyskuję krótkotrwały botwinkowy przetwór, który da się przez kilka dni przechować w lodówce albo zabrać na wycieczkę z piknikiem. Do tego wystarczy mieć maślankę lub jogurt, a na miejscu ugotować młode ziemniaczki i posiekać świeży koperek.
Składniki
Pęczek botwinki wypłucz dokładnie, a korzenie wyszoruj. Jeśli korzonki są bardzo małe, to nie trzeba obierać ich ze skórki, ale wówczas do przygotowania chłodnika trzeba użyć jednego ubiegłorocznego buraka, obranego i startego na dużych oczkach tarki. Bo on da chłodnikowi piękny kolor i buraczany smak. Większe buraczki z pęczka botwinki warto jednak obrać ze skórki, ale za to stary burak nie jest potrzebny.
Teraz trzeba zsiekać drobno całą botwinkę. Osobno korzonki, osobno łodyżki czy raczej ogonki liściowe i osobno same liście. Większe liście warto najpierw przekroić wzdłuż nerwu i dopiero potem pokroić w paski.
W garnku umieść pokrojone korzenie botwinki (i ewentualnie jeden stary, starty burak). Zalej je wrzątkiem tak, aby ze sporym zapasem przykrył buraczki. Gotuj przez jakieś 10 minut, a następnie dodaj do garnka pokrojone ogonki liściowe i znów gotuj parę minut.
Na samym końcu dorzuć pokrojone liście. Pod koniec gotowania dodaj przyprawy – cukier, pieprz, sól, ocet. Pamiętaj, że ten podgotowany wywar z botwinki powinien być dość mocno przyprawiony cukrem i solą, ale nie za bardzo octem, bo później dodasz do niego kwaśny kefir, jogurt lub maślankę. Ale jak nie utrafisz z przyprawami, to nic straconego, bo zawsze możesz na sam koniec porządnie doprawić chłodnik z botwinką.
Taką właśnie ugotowaną i wstępnie przyprawioną botwinkę wlewam na gorąco do słoika (zazwyczaj 0,9 litra), zakręcam i stawiam na chwilę do góry dnem. Słoik się zamyka szczelnie, a ja po ostudzeniu chowam go do lodówki albo zabieram w daleką podróż.
Mam taką żelazną zasadę, która zawsze się sprawdza. Jeśli słoik z wstępnie podgotowaną według powyższych wskazań botwinką ma pojemność około 1 litra, to do przygotowania chłodnika używam około 1 litra któregoś z fermentowanych napojów mlecznych. Z roślinnymi jeszcze nie eksperymentowałam, ale wszystko przede mną.
Jeśli mam mały słoik podgotowanej botwinki, powiedzmy 500 ml, to używam 500 ml maślanki, jogurtu itp. Czyli drugie tyle, 1:1. To jest łatwa do zapamiętania proporcja.
W dużej misce lub garnku roztrzep jogurt, maślankę, kefir lub zsiadłe mleko. Zrób to tak, aby nie było grudek, a następnie dodaj odpowiednią porcję podgotowanej, zimnej botwinki. Dodaj też koniecznie posiekany koperek. Wymieszaj chłodnik łyżką i sprawdź smak. Może trzeba dodać odrobinę cukru, soli, octu? Z czasem nabierzesz wprawy i na tyle dobrze przyprawisz wywar botwinkowy, że końcowe doprawianie prawie wcale nie będzie potrzebne.
Zwyczajowo takie chłodniki podaje się z ugotowanym na twardo jajkiem, po jednym na osobę. I zazwyczaj z osobno ugotowanymi młodymi ziemniakami. Ja nie zawsze gotuję jajka do tego chłodnika, ale ziemniaczki muszą być. Czasem podaję je osobno, na talerzu, a chłodnik z botwinką w misce.
A czasem umieszczam ugotowane ziemniaczki w głębokim talerzu i zalewam chłodnikiem. Uwielbiam to danie w każdym możliwym wariancie i Tobie też polecam spróbować. To jest pyszne letnie danie, w sam raz na upały.
Smacznego!