W dobry nastrój wprowadzają mnie kopytka z sosem pomidorowym. W szczególności zrobione według staropolskiego przepisu mojej mamy. Mają w sobie, coś takiego co zatrzymuję czas a ja nie mogę się odeprzeć pokusie jedzenia. Wtedy czuję się naprawdę szczęśliwy i nie marzę o niczym innym.
Pani Anna P.:
Żeby danie wprawiało mnie w dobry nastrój musi spełniać 2 warunki- po pierwsze musi sprawić, że już po pierwszym kęsie będę marzyła o dokładce, czyli najzwyczajniej ma być po prostu PYSZNE. Po drugie powinno wiązać się z MIŁYMI WSPOMNIENIAMI- np. taka paella, na widok której przypomina mi się suchy krajobraz Andaluzji, powiew ciepłego hiszpańskiego wiatru i niepowtarzalny klimat panujący na prawdziwym, południowym targu rybnym.
Daniem, które zawsze wprowadza mnie w cudowny nastrój jest najzwyklejsza ZUPA OGÓRKOWA zrobiona przez moją mamę. Jest wyborna, kwaskowa i bardzo pożywna. Gdy ją jem przypominają mi się wspaniałe, beztroskie lata dzieciństwa, kiedy taką zupę ze smakiem zjadałam nie tylko na obiad, ale i na kolację, a nawet zdarzało się na śniadanie następnego dnia. Ogórkowa to gwarancja dobrego humoru na ładne parę godzin, dlatego po odwiedzinach u mamy nigdy nie wychodzę z pustymi rękoma- słoiczek na jutro musi być.
Dzięki babci Pani Anna pokochała tę potrawę! Kliknij!