Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Już chyba wszyscy wokół jedli kiszone rzodkiewki. Blogerzy kulinarni i znajomi z Facebooka – a ja nie. Z kiszonymi rzodkiewkami to mój pierwszy raz!
Polecam. Troszkę pracochłonne, ale warto zrobić.
Odsłon: 416
Polecam. Mało pracochłonny i bardzo smaczny.
Odsłon: 531
Smażone w głębokim tłuszczu, w smaku trochę przypominają nasze faworki. Popu...
Odsłon: 24
Jest to bardzo rozgrzewający, lekko pikantny napój, idealny na zimowe dni. Ni...
Odsłon: 89
Polecam. Troszkę pracochłonne, ale warto zrobić.
Odsłon: 416
Polecam. Mało pracochłonny i bardzo smaczny.
Odsłon: 531
Smażone w głębokim tłuszczu, w smaku trochę przypominają nasze faworki. Popu...
Odsłon: 24
Jest to bardzo rozgrzewający, lekko pikantny napój, idealny na zimowe dni. Ni...
Odsłon: 89
Składniki
Obrane rzodkiewki włóż do słoika w całości, większe możesz przeciąć na pół lub na ćwiartki. Dodaj wybrane przyprawy. Ja w jednym słoju wraz z rzodkiewkami umieściłam świeży koperek oraz czosnek.
Do mniejszego słoika włożyłam tylko rzodkiewki w całości i bez dodatków.
Oba szkiełka dopełniłam zimną solanką przygotowaną z 30 gramów soli na litr wody (jednak w sumie musiałam użyć mniej zalewy). Na wszelki wypadek wsad zabezpieczyłam przed wypłynięciem bambusowymi ozdobnymi szpikulcami do szaszłyków i koreczków – całkiem zgrabnie mi to wyszło, ale tylko początkowo!
Rzodkiewki z koperkiem i czosnkiem rzeczywiście udało się zabezpieczyć połówką młodego czosnku i bambusowymi patyczkami do szaszłyków. Zawartość słoja nie wypływa ponad powierzchnię solanki, wszystko gra. Tymczasem rzodkiewki w drugim słoiku uparcie wypływały na wierzch, nie dawały się trwale wtłoczyć pod powierzchnię płynu. I wtedy przypomniałam sobie, że z Festiwalu Octu i Fermentacji przywiozłam docisk, krążek wykonany z granitu, który w ramach promocji, a może raczej z dobrego serca dostałam od Przemka z Ferment Zone. Tego mi właśnie było potrzeba – docisk sprawdził się tu doskonale.
Oba słoje stały sobie na blacie przez tydzień, a potem nastąpiła degustacja. Warto stawiać słoiki na tacy, bo uciekła z nich odrobina zalewy podczas burzliwej fermentacji, szczelne zamknięcia na klamrę w tym nie przeszkodziły. W międzyczasie zmieniły się kolory – rzodkiewki stały się bledsze, jasnoróżowe, za to intensywnymi barwami nasyciła się zalewa w słoikach.
Mam wrażenie, że te korzonki, które były w połówkach i ćwiartkach – odrobinę zmiękły, nie są tak chrupkie, jak rzodkiewki kiszone w całości. Ale to jest jeszcze do sprawdzenia.
Nie potrafię ocenić, czy smaczniejsze są te z przyprawami – koperkiem i czosnkiem, czy kiszone rzodkiewki zalane tylko solanką. Zaobserwowałam jedynie, że te z czosnkiem w słoiku tak jakby wcześniej wystartowały z fermentacją, ale teraz obie kiszonki są mniej więcej jednakowo kwaśne. Co się działo w międzyczasie – nie wiem, bo nie było nas w domu.
W każdym razie – akcja z kiszeniem rzodkiewek na pewno zostanie powtórzona, bo eksperyment uważam za bardzo udany.