Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Maleńki, ale godny wielkiej okazji bardzo czekoladowy tort
Szybka w wykonaniu, zdrowa zupa na każdą okazję. Smakuje wspaniale.
Odsłon: 147
Szybka w wykonaniu, zdrowa zupa na każdą okazję. Smakuje wspaniale.
Odsłon: 147
Składniki
Biszkopt Zawsze, kiedy robię tort, biszkopt przygotowuję poprzedniego wieczoru. Dzięki temu przy nakładaniu masy i nasączaniu biszkopt już dawno zdążył porządnie się wystudzić i dużo łatwiej go wówczas przekroić. Tak też było w tym wypadku - zaczynamy więc od podstawy. Rozbijamy jaja, do jednej miski dając same białka, a żółtka odkładając do małej miseczki. Białka ubijamy na naprawdę sztywną pianę, dodając do niej szczyptę soli a potem stopniowo - cukier. Teraz dodajemy po jednym żółtku, cały czas ubijając mikserem na wysokich obrotach. Kiedy masa jest piękna i gładka odstawiamy mikser. Teraz ręcznie już wsypujemy do niej przesianą mąkę i kakao, bardzo delikatnie łącząc z poprzednimi składnikami - mieszamy do uzyskania jednorodnej masy. Tortownica (proporcje na taką o średnicy 16 cm) powinna być wyłożona papierem, ja lubię również wyłożyć nim boki tortownicy, przycinając paski odpowiedniej szerokości przyklejając je masłem. Biszkopt oczywiście należy wstawić do nagrzanego piekarnika do temperatury max. 170 st C. Mój torcik piekł się 35 minut, sprawdziłam go patyczkiem - był suchy więc można go już było wyjąć. I tu następuje najlepsza część - biszkopt jeszcze w tortownicy należy upuścić na podłogę z wysokości około pół metra. Tak, nie trzeba się bać!
Ganache z ciemnej czekolady Kremówkę wlewamy do niedużego rondla i powoli grzejemy. Kiedy już nieomal będzie się gotować wsypujemy do niej drobno posiekaną czekoladę i natychmiast zestawiamy z palnika. Ważne, aby kawałki czekolady były mniej więcej tej samej wielkości, wówczas szybko i równomiernie roztopią się w kremówce. Od razu energicznie mieszamy zawartość rondelka, aż do momentu, kiedy uzyskamy jednorodną masę. Będzie gęsta i płynna. Nie martwimy się tym! Przelewamy masę do wysokiego pojemnika do ubijania i studzimy ją, a następnie chłodzimy w lodówce. Po około godzinie można ją już wyjąć i ubić mikserem lub elektryczną trzepaczką na wysokich obrotach. Krem będzie naprawdę gęsty - trzymamy go nadal w lodówce, aż do czasu, kiedy będziemy przekładać tort.
Ganache z białej czekolady Procedura dokładnie taka sama, jak powyżej. Krem może się wydawać nieco mniej gęsty, ale nadal doskonale nada się do przełożenia tortu.
Nasączenie Nasączenie można zrobić ze wszystkiego - od wody z cytryną, przez herbatę z amaretto czy z sokiem owocowym. Ale w tym przypadku zdecydowałam się na kawę z odrobiną brandy - nie chciałam już dokładać nic słodkiego, ani kwaskowego do całej naszej czekoladowości. Kawa okazała się doskonałym wyborem - świetnie przełamuje słodycz a jednocześnie smakowicie komponuje się z oboma rodzajami czekolady. Robimy po prostu czarną kawę w ekspresie i po ostudzeniu dodajemy kilka łyżek brandy. Można oczywiście użyć kawy rozpuszczalnej (oby tylko niezbyt słabej) lub parzonej w ekspresie przelewowym.
Przygotowanie tortu Biszkopt trzeba przekroić na trzy równe plastry. To jest sztuka, której jeszcze nie posiadłam (i chyba nieprędko posiądę), wezwałam więc na ratunek Izabelę. Izabela jest mistrzynią - kroi tort na idealnie równe warstwy, prawie nie otwierając przy tym oczu;) Jeśli czubek biszkoptu jest bardzo wyraźny, można go delikatnie ściąć. Ponieważ zależy mi na tym, aby wierzch tortu był równy i płaski, układam części biszkoptu w odwrotnej kolejności: na sam spód daję ten, który był na wierzchu. Zapinam rant i nasączam pierwszą warstwę kilkoma łyżkami kawy. Na to kładę połowę kremu z białej czekolady i posypuję połową malin. Kolejna warstwa biszkoptu, nasączenie, znów biały krem i maliny. Ostatnia warstwa biszkoptu, który także nasączamy. Teraz można i należy zdjąć rant:)
Dekorowanie tortu To największa odpowiedzialność - albo się Młodszemu Dziecku Izabeli spodoba, albo nie! Drżała mi więc nieco ręka, ale obroniłam się w tej trudnej sytuacji:) Wykładamy ciemny krem na wierzch biszkoptu i na jego boki, delikatnie rozsmarowując. Zwłaszcza boki są trudne, bo biały krem koniecznie chce wyjść na wierzch, ale nie dopuściłam do tego. Brzeg tortu wyrównałam karbowaną "skrobką", wierzchu nie wyrównywałam zbyt pieczołowicie bo i tak miałam zamiar przykryć go różyczkami. Pozostałą część masy ciemnej wkładamy do rękawa cukierniczego i zakładamy tylkę - dużą różyczkę. I teraz trzeba usiać różyczkami cały wierzch - od środku, po kolei zataczając coraz większe koło, aż do brzegu tortu. Dolny brzeg tortu potraktowałam tak samo. Rezultat? Doskonały torcik czekoladowy, intensywny i słodki, ale nie przesłodzony. Z wierzchu wygląda, jakby był tylko z ciemnej czekolady, a po przekrojeniu - niespodzianka, okazuje się, że ma też w sobie biały krem i jeszcze element owocowy - chyba ostatnie w tym sezonie maliny:)