Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Danie proste i wyszukane. Uczta peskatariańska. Bez pomocy żony nie poradziłbym sobie, dziękuję Kochanie! Delicje. Pyszności. Potężny wstrząs doznań metafizycznych!
Pieczeń podana z kaszą i surówką z kapusty pekińskiej.
Odsłon: 376
Dzisiaj leszcz którego dostałam w prezencie. Jak się dostało to trzeba było p...
Odsłon: 53
Bogata w smaku sałatka idealna na święta lub lepszy lunch. Można ją przygotow...
Odsłon: 396
Przepyszny arabski "smalczyk" z fasoli.
Odsłon: 826
Pieczeń podana z kaszą i surówką z kapusty pekińskiej.
Odsłon: 376
Dzisiaj leszcz którego dostałam w prezencie. Jak się dostało to trzeba było p...
Odsłon: 53
Bogata w smaku sałatka idealna na święta lub lepszy lunch. Można ją przygotow...
Odsłon: 396
Przepyszny arabski "smalczyk" z fasoli.
Odsłon: 826
Składniki
No to nadeszła pora. Jedziemy. Zwiędnięte końcówki zielonej części pora obcinamy, zachowując jak najwięcej z liścia. Pora rozcinamy na pół i myjemy bardzo dokładnie każdą jego warstwę. Osuszamy na papierowej serwetce i kroimy w poprzek na jednocentymetrowe kawałki. Rozgrzewamy masło na patelni, dodajemy pora i dusimy pod pokrywką na wolnym ogniu. Warzywo z pewnością puści parę, tzn. wodę. Gdy por zmięknie dodajemy białe wino i dusimy dalej, niech ma za swoje. Gotowe będzie gdy całe wino zredukuje się do poziomu pora, a por stanie się ciapką. Wtedy sól i pieprz. Mamy pierzynkę! Hurra! Odstawiamy.
Wyprawę na dorsza czas zacząć! Ahoj przygodo! Taka wyprawa to nie w kij dmuchał. Dorsz w końcu atlantycki, pływa sobie na północy, a tam mrozy mrożą, wichry smagają, sztormy prześladują, ho-ho! Rzekłbym nawet ho-ho-ho, ale wtedy ktoś mógłby mnie wziąć za Św. Mikołaja, a to dość drogi i nieopłacalny biznes, więc zostaje przy dwukrotnym. Ho-ho, jak już wspominałem. Będąc prawdziwym globtrotuarem na dorsza wyruszyłem do niezwykle niebezpiecznego dyskontu z herbem w kształcie kropkowatego owada. Brały spod lodu. Ławica czekała w ladzie chłodniczej i gdy tylko złowiłem potrzebną ilość natychmiast się ewakuowałem, w końcu zagrażały mi lwy morskie, polarne niedźwiedzie, pingwiny z Madagaskaru oraz inna gadzina. Przyniosłem zdobycz do domu i oddałem strażniczce domowego ognia.
Tu niski ukłon w stronę pani mego serca, czyli Bengalskiej, bowiem bez niej nie byłoby tej części przepisu. Przekazawszy zdobycz w jej bieluchne dłonie z zachwytem ujrzałem jak: - osuszyła polędwiczki w papierowym ręczniku - dosoliła i dopieprzyła - do rozkłóconego jajka dodała tymianek - rozgrzała na patelni głęboki olej - w tym czasie panierowała rybę w kolejności mąka-jajko-bułka - usmażyła polędwiczki z obu stron na ciemnozłoto bez przykrycia - spojrzała na mnie, a ja rozpłynąłem się w zachwycie.
Na koniec prawie najłatwiejsze. Obłożyć polędwiczkę pierzynką z boku lub z góry, dowolnie, podawać z tłuczonymi ziemniakami z wody. A najłatwiejsze? Najłatwiejsze jest błyskawiczne pochłonięcie tego boskiego dania. Dlaczego błyskawiczne? Proszę spróbować. Inaczej się nie da. Czy ja już wspominałem przy innej okazji, że ho-ho? No więc tu tym bardziej!