Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Chruściki, zwane także faworkami, gościły na stole w domu mojego dzieciństwa po kilka razy w czasie każdego karnawału. I to jest właśnie karnawałowy smak mojego dzieciństwa. Smak, za którym tęsknię i który staram się odtwarzać co roku na Tłusty Czwartek.
Przepyszna sałatka nie tylko na święta z makaronem ryżowym nitki, kurczakiem,...
Odsłon: 107118
Przedstawiam Wam dzisiaj przepis na ciasto na pierogi. Ciasto ma idealne prop...
Odsłon: 112
Znudziły Ci się klasyczne ciasta świąteczne? A co powiesz na niebanalny piern...
Odsłon: 1253
Przepyszna sałatka nie tylko na święta z makaronem ryżowym nitki, kurczakiem,...
Odsłon: 107118
Przedstawiam Wam dzisiaj przepis na ciasto na pierogi. Ciasto ma idealne prop...
Odsłon: 112
Znudziły Ci się klasyczne ciasta świąteczne? A co powiesz na niebanalny piern...
Odsłon: 1253
Składniki
Na stolnicę wysyp kopczyk z 1,5 szklanki mąki pszennej lub orkiszowej (ja od dawna kupuję już prawie wyłącznie orkiszową, ale faworki robiłam z niej pierwszy raz).
W kopczyku mąki zrób dołek i dodawaj po jednym żółtku i trochę śmietany. Mieszaj widelcem.
Stopniowo dodawaj kolejne żółtka i śmietanę, a do ostatniej porcji nie zapomnij dolać spirytusu.
Po wstępnym wymieszaniu ciasta widelcem zacznij zagniatać je dłońmi. Pewnie będzie trochę się kleić – wówczas dodawaj po trochu mąkę, po pół łyżki na raz i zagniataj. Ja tym razem musiałam dodać aż 3 dodatkowe kopiaste łyżki mąki. To zależy od wielkości żółtek i gęstości śmietany.
Gdy tylko ciasto przestanie bardzo przyklejać się do stolnicy – przestań dosypywać mąki. Jeśli dodasz jej zbyt dużo – ciasto stanie się twarde, a tego nie chcemy. Aha, i postaw już rondel z tłuszczem na palniku – niech się powoli rozgrzewa.
Po zagnieceniu ciasta przychodzi czas na jego wybijanie. Polega to na podnoszeniu kuli ciasta i rzucaniu na stolnicę, choć niektórzy zalecają wybijanie ciasta wałkiem. Ja jednak uważam, że rzucane ciasto lepiej się napowietrza, a chodzi głównie o to, aby pojawiło się w nim jak najwięcej pęcherzyków powietrza.
To dzięki temu gotowe chruściki są tak kruche i delikatne, że aż trudno donieść je do ust. Stare, przedwojenne szkoły zalecały rzucać ciastem nawet 1000 razy (któregoś roku tak właśnie zrobiłam – rzucając ciastem, doliczyłam do tysiąca!), ale myślę, że 300 razy wystarczy w zupełności.
To zajmuje tylko kilka minut, a rzucając – można się wyżyć albo i zemścić na prawdziwych lub wyimaginowanych wrogach!
Gotowe ciasto koniecznie przykryj miską, żeby nie wysychało.
Odkrawaj po kawału ciasta, rozpłaszczaj i wałkuj jak najcieniej na stolnicy lekko tylko oprószonej mąką.
Rozwałkowane ciasto pokrój w paski, następnie w odpowiedniej długości prostokąty, a każdy z nich natnij na środku.
Przez ten otwór będziesz przeciągać jeden koniec ciastka, aby je przewinąć i uzyskać tradycyjny faworkowy kształt.
Zrób teraz próbę temperatury oleju – jeśli niewielki kawałek ciasta wrzucony na rozgrzany tłuszcz od razu zaczyna pływać i smażyć się, a nie opada na dno – można przystąpić do smażenia chrustu.
Ciastka sukcesywnie wałkuj, wycinaj, przewijaj i smaż z obu stron na słomkowy lub lekko rumiany kolor.
Gotowe układaj na talerzu wyłożonym papierowym ręcznikiem, aby odsączyć nadmiar tłuszczu.
Po przestudzeniu jednej partii obtocz ciasteczka w cukrze pudrowym – grubiej lub cieniej, jak lubisz – i układaj na dużym talerzu. Po czym smaż następną porcję – aż do wyczerpania ciasta.
Teraz nareszcie możesz zaparzyć sobie ulubioną kawę lub herbatkę – u nas to Iwan czaj – i uraczyć się najlepszymi na świecie chruścikami. Smacznego! Tłuszczu pozostałego po smażeniu nie wylałam tak po prostu – niedługo dowiesz się, co z niego zrobiłam. Może i Ty wykorzystasz go w ten sposób?