Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Ciepły październik sprawił, że nasze nasturcje wprost wybuchły mnogością kwiatów, więc postanowiłam nastawić ocet z nasturcji. Kwiatów i liści przez całe lato używałam do sałatek i ozdabiania potraw, ale nasturcja ma nie tylko walory ozdobne. Jest też cennym, zdrowym ziółkiem z ogrodu, o którym więcej poczytasz na blogu, zapraszam. Ja tymczasem zebrałam większość kwiatów i trochę liści, bo na noc zapowiadano przymrozek, a ja nie chciałam stracić tych nasturcjowych cudowności. Na koniec okazało się, że październikowy przymrozek – na szczęście – nie przybył i wciąż możemy cieszyć się na nowo rozwijającymi się kwiatami nasturcji. Ale przecież to, co zerwałam w chwili zagrożenia przymrozkiem, nie powinno się zmarnować. Więc nastawiłam ocet z nasturcji i jabłkowych obierek.
Składniki
Wszystkie składniki włóż do słoja odpowiedniej wielkości (mój jest 4-litrowy). Składniki powinny go wypełniać najwyżej w 3/4. Kwiaty i liście luźno ułożone są dość lekkie, więc po wlaniu wody zawartość słoja mocno siądzie. Dlatego możesz mieć słoik wypełniony aż w 3/4 suchą masą.
Przygotuj syrop z przegotowanej wody i cukru, 4 czubate łyżki na każdy litr wody. Do wypełnienia 4-litrowego słoja będziesz potrzebować około 2,5 litra gotowego syropu, może odrobinę więcej. Nie zapomnij poczekać, aż ostygnie, zanim wlejesz go do słoja z nasturcją.
W słoju powinno zostać nieco wolnego miejsca na wypadek burzliwej fermentacji, podczas której poziom nastawu może się podnosić. Z tego samego powodu warto postawić słój na tacy, bo gdyby nastaw chciał uciekać ze słoika, to nie rozleje się na całą okolicę. Mam nadzieję, że ocet z nasturcji będzie dość spokojny w fazie powstawania i nie będzie sprawiać niespodzianek w rodzaju nagłej ucieczki ze słoja.
Edycja po trzech dniach od nastawienia octu i tuż przed publikacją – mój jednak fermentuje dość burzliwie. Więc to, co widać na wcześniejszych zdjęciach, musiałam rozdzielić na dwa słoje. Teraz powinno już być dobrze.
Po zalaniu składników syropem cukrowym warto wszystko dokładnie wymieszać i dołożyć kawałek matki octowej (lub zamiennie wlać około szklanki żywego octu), która będzie czuwać nad prawidłowym przebiegiem wszystkich procesów. Bez matki ocet też powinien się udać, bo dla ułatwienia fermentacji dodajemy jabłka. Ale ja miałam ostatnio kilka niezawinionych przykrych doświadczeń z fermentacją mannitową i bardzo chciałam uniknąć niespodzianek przy occie nasturcjowym, więc dołożyłam matkę wszystkich octów. Na koniec przykryj słoik podwójną warstwą białego papierowego ręcznika kuchennego i zabezpiecz gumką, żeby się muszki owocówki nie dostały do środka.
Nastaw na ocet z nasturcji warto raz na 1-2 dni zamieszać, aby zatopiły się lekkie kwiaty i liście, które wypływają ponad powierzchnię płynu. Gdy już przestaną wypływać, można mieszać rzadziej albo nawet wcale, ale zawsze warto kontrolować stan octu. Łatwiejsze w obsłudze octy przygotowuję bez mieszania albo prawie bez mieszania, ale temu poświęcam sporo uwagi i doglądam go, aby mi nie spleśniał. Bardzo by było szkoda! Jeśli chodzi o czas wytwarzania octu, to im dłużej, tym lepiej. Nie poganiaj, tylko pielęgnuj i mów do niego. Ja dopiero go nastawiłam. Nie wiem, ile czasu zajmie mu powstawanie, ale myślę, że po jakichś 3-4 miesiącach już będę mogła go odcedzić i odstawić na ciche dofermentowanie. Więcej informacji na temat rozmaitych octów znajdziesz na moim blogu.
A gdy już ocet z nasturcji będzie gotowy, będę go stosować w celu regeneracji i wzmocnienia organizmu, uodpornienia oraz zwalczania rozmaitych infekcji. Może zrobię na nim oxymel? To chyba dobry pomysł. Profilaktycznie będę zażywać 1 łyżkę octu dziennie rozprowadzoną w szklance letniej, przegotowanej wody, zapewne na czczo. W przypadku infekcji zwiększę dawkę do 1 łyżki rozcieńczonej letnią wodą 3 razy dziennie. Taki ocet to prawdziwy skarb! Jest też świetny jako przyprawa do tłustych potraw (mięs, galaret, zup, sosów, ryb, marynat, sałatek).