Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Powstała świeża porcja botwinki w kefirze, którą z wielkim smakiem spałaszowaliśmy na zlocie. Kiszonka miała zaledwie 10 dni, powinna więc postać w słoju nieco dłużej, ale wszyscy próbujący orzekli zgodnie, że była pyszna! Drugi zastosowany przeze mnie sposób to buraczki, łodygi i liście zalane solanką tak jak różne inne kiszonki.
Polecam. To jest dobre.
Odsłon: 41
W te Święta rozgoszczą się u nas kruche ciasteczka z owocową niespodzianką, c...
Odsłon: 26
Sos z suszonych grzybów to idealny dodatek do kasz, krokietów, mięsa. Myślę,...
Odsłon: 123
Polecm. Ja oczywiście zaraz dodałabym np żurawinę, orzechy, ale takie było ży...
Odsłon: 130
Polecam. To jest dobre.
Odsłon: 41
W te Święta rozgoszczą się u nas kruche ciasteczka z owocową niespodzianką, c...
Odsłon: 26
Sos z suszonych grzybów to idealny dodatek do kasz, krokietów, mięsa. Myślę,...
Odsłon: 123
Polecm. Ja oczywiście zaraz dodałabym np żurawinę, orzechy, ale takie było ży...
Odsłon: 130
Składniki
Najpierw botwinka fermentowana w kefirze lub maślance.
Buraczki wraz z nacią porządnie umyłam, odcięłam korzonki, każdy buraczek przecięłam wzdłuż na ćwiartki, bez obierania. W ten sposób uzyskałam ćwiartki buraków, każdą wraz z częścią łodyżek i liści (wcześniej brzydkie listki odrzuciłam).
Botwinkę umieściłam w słoju korzeniem w dół, układając ładnie liście. Można też botwinę pokroić drobniej, bo wydobywanie ze słoja takich długich "ogonów" - choć ładne, jest jednak dość kłopotliwe.
Kefir zmiksowałam z solą (około 25-30 g soli na każdy litr kefiru) i czosnkiem (dość długo, przez około dwie minuty) na bardzo gładki płyn. Na wszelki wypadek spróbowałam, czy odpowiada mi smak, jaki uzyskałam – czy nie trzeba dodać na przykład soli. Tobie też doradzam próbowanie – tu nie trzeba trzymać się bardzo sztywno przepisu, bo każdy ma nieco inne odczucie smaku.
Gotowym płynem zalałam botwinkę tak, żeby całe liście były przykryte. Zakręciłam słój, postawiłam na kuchennym blacie.
Chodzą pogłoski, że naczynie trzeba codziennie otwierać, aby wypuścić nadmiar gazu. Nie robiłam tego codziennie, ale co jakiś czas warto zajrzeć do słoja i ewentualnie utopić wypływające ponad powierzchnię listki.
Kiszenie botwiny przeprowadzone w ten sposób powinno trwać przynajmniej 2-3 tygodnie, ale przecież próbowaliśmy już po 10 dniach, więc warto sprawdzać wcześniej, czy jest dobra.
Po tych dwóch tygodniach w temperaturze pokojowej pewnie wstawiłabym słój w jakieś chłodne miejsce. Myślę, że warto chociaż jedną porcję spróbować przechować aż do zimy. Podczas fermentacji kefir najczęściej się rozwarstwia - to nic nie szkodzi, nie trzeba mieszać, wystarczy zadbać o to, aby łodyżki i liście nie wystawały ponad powierzchnię płynu.
Czas na botwinkę kiszoną w solance.
Miałam już tylko jeden pęczek botwiny, więc kiszonkę przygotowałam w małym słoiku. Umyte buraczki (bez obierania) pokroiłam w ćwierć-plasterki i ułożyłam je na dnie słoja, na nich łodyżki pokrojone w 2-centymetrowe kawałki, a na wierzchu liście pokrojone w cienkie paski – wszystko jak do zupy z botwinki.
Dołożyłam też 2 obrane i pokrojone w plastry ząbki czosnku,
baldach kwiatów kopru i
kawałek korzenia chrzanu, którym ładnie udało mi się zablokować wszystko w słoiku.
Warzywa i przyprawy zalałam chłodną solanką przygotowaną z 25 g soli na litr wody, ale następnym razem spróbuję dodać trochę mniej soli. Warto eksperymentować!
Po 10 dniach kiszona tym sposobem botwinka była pyszna. My wyjedliśmy ją po prostu ze słoika, to była mała porcja degustacyjna dla tylu chętnych. Ale z pewnością można by użyć takiej kiszonki do przygotowania chłodników czy wieloskładnikowych sałatek. Zalewę wypiliśmy po prostu jak każdy zakwas z buraków.