Kochasz gotować?
Zarabiaj ze Smakerem na dodawaniu przepisów!
Kiszone śliwki wart zrobić choćby tylko dla poznania nowego, nieznanego smaku. A w dodatku każdy naturalny ferment jest bardzo zdrowy – zachęcam więc, by dla urozmaicenia przygotować kiszone śliwki.
Dzisiaj naleśniki przygotowane na świąteczne krokiety z kapustą i grzybami. P...
Odsłon: 351
paszteciki z ciasta serowego - bez drożdży i proszku do pieczenia
Odsłon: 289
Bitka schabowa podana z kluskami śląskimi i buraczkami.
Odsłon: 942
Przygotowałam to danie z przepisu Wałek oto link do przepisu; https://smaker...
Odsłon: 176
Polecam. Mało pracochłonny i bardzo smaczny.
Odsłon: 712
Dzisiaj naleśniki przygotowane na świąteczne krokiety z kapustą i grzybami. P...
Odsłon: 351
paszteciki z ciasta serowego - bez drożdży i proszku do pieczenia
Odsłon: 289
Bitka schabowa podana z kluskami śląskimi i buraczkami.
Odsłon: 942
Przygotowałam to danie z przepisu Wałek oto link do przepisu; https://smaker...
Odsłon: 176
Polecam. Mało pracochłonny i bardzo smaczny.
Odsłon: 712
Składniki
Śliwki można pozbawić pestek, ale nie jest to konieczne, można kisić śliwki w całości, nawet z ogonkami.
Przygotować dowolnie wybrane przyprawy aromatyczne – czosnek, chrzan, liście pełne garbników (dąb, winorośl, czarna porzeczka, wiśnia itp), anyż gwiazdkowy, laska cynamonu, goździki, świeża lub suszona ostra papryczka, jagody jałowca, gałązka świeżego tymianku, liście laurowe, ziele angielskie, pieprz ziarnisty, pieprz kolorowy, gorczyca, łyżka miodu – warto wypróbować różne warianty i konfiguracje, bo każdemu smakuje coś innego.
Roboty przy kiszonych śliwkach jest niewiele. Trzeba je umyć, ewentualnie wypestkować albo i nie. Wybrać i przygotować przyprawy według gustu i własnej wyobraźni. Czosnek obrać i pokroić w plasterki, chrzan wyszorować i również pokroić w plastry lub paski. Do moich węgierek dodałam duży ząbek czosnku w plasterkach, liść laurowy, dwie gwiazdki anyżu oraz laskę cynamonu. Wszystkie wybrane ingrediencje należy umieścić wraz z węgierkami w słoju odpowiedniej wielkości i zalać chłodną solanką przygotowaną z łyżki (25-30 g) nierafinowanej soli (czy muszę znów powtarzać, że używam niejodowanej kłodawskiej?) na litr wody.
Słoik należy zamknąć (twist zakręcić, klamrę zacisnąć), postawić na tacy lub talerzu (na wypadek, gdyby ze słoika wyciekał nadmiar buzującej zalewy). Nie wolno otwierać słoika aż do momentu planowanej degustacji, czyli przynajmniej przez tydzień, a nawet nieco dłużej. Nawet, jeśli jakaś śliweczka będzie wystawać ponad zalewę – w beztlenowej atmosferze wnętrza słoika nic się jej nie stanie. No chyba, że zechcesz otworzyć słoik, by wepchnąć owoc pod poziom solanki – wpuścisz do słoika tlen i wówczas kiszonka może się zepsuć. Nie musi, ale może, więc nie otwieraj słoika! Otworzysz go dopiero, gdy zechcesz spróbować, czy Twoje kiszone śliwki są już dobre.
Początkowo kiszone śliwki w słoju powinny stać na kuchennym blacie. Po kilku dniach burzliwej fermentacji dobrze jest przenieść je w chłodniejsze miejsce – do lodówki bądź zimnej spiżarni. Oziębienie kiszonki spowoduje znaczne spowolnienie fermentacji, dzięki czemu śliwki nie staną się strasznie kwaśne i rozciapane. W chłodzie z czasem nabiorą głębi smaku i aromatu. W zimnie z pewnością można je długo przechowywać (choć nie wiem tego na pewno, bo nasze kiszone śliwki wyjedliśmy ze słoika, gdy tylko stały się wystarczająco ukiszone i smaczne). Można też degustować je wcześniej, po tygodniu-dwóch.