Bogactwo form przekłada się wprost na bogactwo możliwości ich wykorzystania, czego kolejna pozycja z serii "Małe kulinaria" jest znakomitym przykładem.
Warto przypomnieć, że w naszym - głównie mięsożernym - kraju warzywa zadomowiły się dopiero w XVI wieku, za sprawą księżniczki Bony z mediolańskiego rodu Sforza d' Aragona, drugiej żony Zygmunta I Starego. Sporo wody musiała jednak przetoczyć Wisła, płynąca opodal wawelskich ogrodów, zanim sztuka ich uprawy, trafiła "pod strzechy", a sposoby przetwarzania i przechowywania stały się na tyle powszechne i oczywiste, że prekursorskie zasługi mediolańskiej księżniczki poszły w niepamięć.
Czy potrafimy wyobrazić sobie współczesne zakupy bez odwiedzenia "warzywniaka" i buszowania w kępach zieleniny lub skorzystania z zamrożonego pomysłu na szybkie danie? A o ileż uboższe byłyby nasze piwniczki i spiżarnie bez wypełnionych skrzynek czy słoi i słoiczków z różnościami kiszonymi, kwaszonymi, marynowanymi tudzież pasteryzowanymi.
Często jednak zapominamy, że warzywa potrafią sporo stracić ze swych wspaniałych wartości, jeśli obchodzimy się z nimi bez należnej im uwagi, by nie powiedzieć atencji. Przecież nie wymagają długiego przetwarzania, zaś gotowane nieumiejętnie stają się niewiele wartymi, pozbawionymi kolorów, smaków i wielu wartości odżywczych? "zapychaczami".
Postępujmy z nimi delikatnie (wszak to rośliny) - obierajmy bezpośrednio przed spożyciem, gotowaniem lub innym rodzajem przetwarzania; gotujmy krótko w lekko osolonym wrzątku (warto pamiętać, że wywar warzywny może być znakomitą bazą do różnych zup i sosów, więc nie wylewajmy go, bo zawiera wiele cennych składników).
Warto dołożyć nieco starań i przyrządzać warzywa na parze, tym bardziej, że współczesne technologie kulinarne dały nam do ręki efektywny oręż w postaci szybkowarów.
Pamiętajmy o warzywach na co dzień, jako o niezbędnym uzupełnieniu posiłków, a nie tylko wówczas, gdy rozpaczliwie szukamy możliwości "zgubienia" zbędnych kilogramów.
Książka jest do wygrania w konkursie!