Choć w Krakowie jest naprawdę wielu turystów, wskazanie im restauracji, w której mogą skosztować tradycyjnych polskich dań jest naprawdę wielkim wyzwaniem. Najłatwiej wysłać ich do pierogarni - tam i smacznie, i szybko. No ale ileż można ich zjeść? Nie samymi pierogami człowiek żyje.
Można też wpaść do którejś z przaśnych karczm, zjeść schabowego wielkości połowy stolika, albo placki ziemniaczane, które na oko mają jakiś milion kalorii. Najlepszym pomysłem na zapoznanie gości z polskimi tradycjami kulinarnymi wydaje się zaproszenie ich do restauracji samoobsługowych, albo po prostu barów mlecznych. Tylko to raczej mniej wytworne. W pozostałych restauracjach częściej znajdziecie pizzę i makarony, niż pstrąga i bundz.
![Smaker](https://assetssmaker.iplsc.com/images/logo-advert.png?v1)
W poszukiwaniu oscypka
Tak sobie już narzekałam wybitnie polskim zwyczajem, kiedy na stronach Restaurant Week zobaczyłam menu skomponowane na tę okazję przez szefa kuchni restauracji Atrium Krzysztofa Żurka. W ramach tego festiwalu, trwającego od 21 do 30 kwietnia, w 20 miastach w Polsce wybrane restauracje prezentują specjalne trzydaniowe menu (przystawka, danie główne, deser) w atrakcyjnej cenie: 39 zł od osoby.
Trzygwiazdkowy Hotel Atrium przy ul. Krzywej w Krakowie położony jest w centrum miasta, ale schowany w cieniu popularnej i ruchliwej ul. Długiej. Wybrałyśmy się z przyjaciółką sprawdzić, czy choć tam przybysze z innych krajów mogą poznać nasze specjały.
Dużo tu obcokrajowców. Wśród nich zidentyfikowałam między innymi mieszkańców Wielkiej Brytanii - głównie płci męskiej, którzy przyjeżdżają do Krakowa kuszeni sławnym nocnym życiem miasta, i grupę Hiszpanów, którzy na emeryturze postanowili zwiedzać Europę, a Kraków jest przecież jednym z najbardziej malowniczych punktów na jej mapie.
Restauracja ma wnętrze nienachalne - niczym się nie wyróżnia, ale jest tu czysto i sympatycznie. Obsługa miła, a szef kuchni serdeczny. Ale jako, że nie przyszłyśmy na pogawędki, a na degustację, zaraz na stole zaczęły pojawiać się dania. I wino, o czym wspomnieć muszę koniecznie, bo zachwycił mnie pomysł, by przy braku sommeliera w restauracji zostawić sprawę karty win specjalistom - w tym przypadku z firmy Kondrat Wina Wybrane. Dzięki temu zamiast przypadkowych win pojawiają się w karcie trunki ciekawe i różnorodne - hiszpańskie, francuskie, włoskie, portugalskie czy bułgarskie.
Z siankiem, mięta i maślanką
Ale wracając do sedna - przed nami pojawił się oscypek. I to jaki! W cieście, które na pierwszy rzut oka wyglądało jak naleśnikowe z ciemnej mąki. Ale w nim kryły się jeszcze dwa składniki: suszone grzyby i... siano. Niezła kompozycja. Doskonale w wersji niewegetariańskiej uzupełnił ją czips z boczku - rumiany i chrupki. Do tego wędzone buraczki przypominające te z babcinej spiżarni. Wszystko muśnięte pudrem z żurawiny.
Jako danie główne na stole pojawiła się wersja dla mięsożerców: wieprzowina wellington (zapiekana w szynce i cieście francuskim) z warzywami, a dla wegetarian pęczak z borowikami i delikatnie przyrządzonym żółtkiem. Smaku dodał jej za to kawowy demi glace z jałowcem. Koło niej pyszniły się szparagi, soczyście kolorowe marchewki i pieczony por. Z kolei kasza komponowała się smakowicie nie tylko z borowikami, ale i pieczoną pieczarką portabello z serem feta i roszponką, a nad całością czuwała oliwa sosnowa.
Ale to jeszcze nic! Najlepsze dopiero nadchodziło. Ciasto czekoladowe, nie jakiś fondant obcy z mięciutkim brzuszkiem, ale prawdziwe ciasto czekoladowe na jeszcze bardziej czekoladowym spodzie. A obok niego domowe lody z palonego masła i maślanki - niech się chowają wszystkie karmele z solą, szpinaki z jabłkiem i szafrany (no dobra - szafrany mogą zostać) - bo te są po prostu przepyszne. Zwłaszcza, kiedy dołoży się do nich krople emulsji z mięty. A kropką nad i tego deseru jest soczysta malina wypełniona musem z mango.
Na samo wspomnienie całego menu ślinianki pracują ze zdwojoną mocą. To dania popisowe, ale warto zajrzeć do stałej karty. Znajdziemy tam wiele potraw, które - ku mojej wielkiej radości - przyrządzane są na bazie lokalnych składników. Są wśród nich m.in. pstrąg z Ojcowa, łomnicki kozi ser czy krakowski obwarzanek. Można skosztować tu żurku, ruskich pierogów i szarlotki - choć pewnie w bardziej atrakcyjnej, niż domowa, formie. I chwała szefowi kuchni Atrium za to.
Chcesz wziąć udział w Restaurant Week? Kliknij i wybierz restaurację dla siebie!
Tekst i zdjęcia: Agnieszka Łopatowska