Fot. 123RF/Picsel
Tajniki wyrobu nalewek znano już w czasach starożytności. Prekursorem w tej dziedzinie sztuki kulinarnej był ponoć sam Hipokrates, którego nalewkę na bazie wina i miodu nazwano później hipokrasem.
Dzieło greckiego mistrza medycyny kontynuowali średniowieczni mnisi. Produkowane przez nich aromatyczne trunki na bazie zbiorów z przyklasztornych sadów doceniano nie tylko ze względu na wykwintny smak, lecz także na wyjątkowe właściwości lecznicze.
Nalewki europejskie
W XVI wieku włoscy alchemicy wpadli na pomysł stworzenia pierwszej nalewki przeznaczonej do zwykłej konsumpcji. Słynne rosolisy powstawały z alkoholu zaprawianego olejkami (zwłaszcza różanym) i przez długi czas uchodziły za najlepsze trunki, podawane głównie na ucztach dla najbogatszych.
Wkrótce nalewki zaczęły cieszyć podniebienia także innych mieszkańców Starego Kontynentu, a poszczególne kraje doczekały się własnych specjałów - we Francji były to "Chartreuse" i "Benedyktynka", w Dalmacji wiśniowy likier "Maraschino", na Łotwie kminkowy "Alasz", a na Litwie ziołowa trojanka litewska.
Moda na nalewki nie ominęła także Polski, gdzie zasłynął przede wszystkim słodki likier o miodowo-korzennym smaku, zwany krupnikiem.
Trunek dla wybranych
W krótkim czasie na staropolskich stołach zaczęły królować także inne nalewki, a najlepsze receptury stały się dla ich posiadaczy skrzętnie skrywanym sekretem, przekazywanym z pokolenia na pokolenie. Słodkie alkoholowe napoje były przede wszystkim domeną szlachty, a każdy szanujący się dworek posiadał własne pomieszczenie do ich przechowywania zwane... apteczką.
Podczas biesiad sięgano po trunki, dobierając je do smaków serwowanych potraw. Przykładowo: z indykiem podawano morelówkę, z pieczenią z dzika - wiśniówkę, zaś do kaczki pijano nalewkę z czarnej porzeczki.
Nalewki były nie tylko ozdobą stołów, ale też świadczyły o prestiżu gospodarzy, a czasem nawet pełniły dodatkowe role - jak choćby przyrządzana z dzikiej róży żenicha, którą stawiano w oknie, by zwabić potencjalnych kandydatów do ręki panny na wydaniu.
Słodkie lekarstwo
W dzisiejszych czasach każdy może samodzielnie wyprodukować własną nalewkę, wystarczy dobry przepis i odrobina cierpliwości. Polacy chętnie kontynuują staropolską tradycję przyrządzania nalewek domowej roboty, doceniając ich walory smakowe, a także zdrowotne.
Nalewka to wyciąg alkoholowy z owoców, kwiatów, korzeni lub ziół. Połączenie to sprawia, że substancje o właściwościach leczniczych zawarte w roślinach zostają wydobyte, dzięki czemu napój znakomicie nadaje się do łagodzenia rozmaitych dolegliwości.
I tak: malinówka pomaga przy przeziębieniu, aroniówka poprawia odporność, a nalewka miętowa, orzechówka i jałowcówka przeciwdziałają niestrawności. Dobroczynne działanie nalewek odczujemy oczywiście tylko stosując umiar w ich spożywaniu (jeden kieliszek dziennie wystarczy!).
Jak przyrządzić nalewkę?
Chcąc wyprodukować wyśmienitą nalewkę w domowych warunkach, musimy pamiętać o kilku podstawowych zasadach. Pierwszą z nich jest użycie czystego spirytusu, rozcieńczonego przegotowaną i ostudzoną wodą. Jeśli dodajemy świeże owoce - spirytus rozcieńczamy do mocy 60-70%, natomiast jeśli suszone - do mocy 50%.
Naczynia, w których przyrządzamy napój, muszą być sterylnie czyste. Po zalaniu owoców alkoholem, gąsiorki odstawiamy na kilka tygodni w ciepłe miejsce, co pozwoli owocom szybciej puścić sok. Po przelaniu nalewki do butelek (najlepiej z ciemnego szkła) przechowujemy ją w chłodnym, ciemnym pomieszczeniu.
Przed zlaniem nalewki do butelek należy przefiltrować ją za pomocą gazy, płótna lub specjalnej bibuły filtracyjnej. Ostatnim, najtrudniejszym do spełnienia warunkiem jest pozostawienie nalewki w spokoju na minimum miesiąc (a najlepiej nawet pół roku), by osiągnęła optymalne walory smakowe. Po tej próbie naszej cierpliwości możemy z przyjemnością przystąpić do degustacji. Na zdrowie!
Nie czekaj pobierz darmową książkę "55 pomysłów na przetwory" już teraz!
Kiszonki dla zdrowia? Kliknij!