"Wydawać by się mogło, że zalewajka to zwykła zupa, która nie przyciągnie uwagi wielu osób. Okazuje się jednak, że w Radomsku oraz okolicach potrawa ta cieszy się niesamowitym powodzeniem. Od kilku lat organizowany jest nawet Festiwal Zalewajki, podczas którego wyłaniana jest restauracja oferująca tę potrawę w najlepszym wykonaniu.
Każdy gotujący mieszkaniec Radomska oraz okolic ma swój zalewajkowy przepis, który jednak opiera się o pewne niezmienne składniki. Również ja przygotowuję zalewajkę według mojego sposobu.
Zalewajkę planuję z dużym wyprzedzeniem. Te kilka dni, które daję sobie na tradycyjne przygotowanie zupy, sprawiają, że później smakuje ona wyśmienicie - w końcowym etapie cieknie mi ślinka na samą myśl, co będę jadł.
Najpierw do niewielkiego naczynia wsypuję żytnią mąkę na żurek. Zalewam ją ciepłą wodą oraz dodaję odrobinę skórek od chleba. Ilość wspomnianej mąki zależy od tego, ile potrzebujemy zupy. Dla czteroosobowej rodziny proponuję cztery garście mąki. Połączona mąka, woda oraz skórki powinny czekać w naczyniu co najmniej dwa dni. W tym czasie należy odlewać z naczynia powstałą wodę, tak aby na końcu został sam żur. Oczywiście w międzyczasie należy uzupełniać ilość wody, mąki oraz skórek.
Następnym etapem jest przygotowanie wsadu do zupy. Ja dodaję garść grzybów, które znajduję w podradomszczańskim lesie. Ilość grzybów zależy od tego, kto co lubi. Nie można jednak z nimi przesadzać, bo wyjdzie nam... grzybowa!
W mojej zalewajce znajdują się ponadto ziemniaki, trochę cebuli, czosnku oraz przyprawy. Gdy mieszkanka grzybów, ziemniaków, cebuli, czosnku oraz przypraw się zagotuje (sprawdzamy po miękkości ziemniaków), dodajemy żur i doprowadzamy do wrzenia, ewentualnie uzupełniając wyparowującą wodę.
Radomszczańska zalewajka świetnie smakuje ze skwarkami, które wcześniej przygotujemy na patelni. Można też dodać śmietanę.
Warto dodać, że zalewajkę można przygotować znacznie szybciej, kupując gotowy żur. A produkt ten znajdziemy w sprzedaży w wielu radomszczańskich piekarniach czy sklepach spożywczych.
Moja babcia zalewajkę robiła na wodzie prosto ze studni. Ja już nie mam takiej możliwości, a muszę przyznać, że, niestety, smak tamtej, jedzonej w dzieciństwie był nieco inny!"
Zobacz co jada się w regionie Pana Piotra B. Kliknij!