Smaker: Często słyszymy takie stwierdzenie: "jedz zdrowiej". Co to tak naprawdę oznacza? Czy istnieje jedna, uniwersalna zdrowa dieta?
Łukasz Sieńczewski: Bez wątpienia występuje duży problem ze zdefiniowaniem takiej diety. Myślę, że śmiało możemy powiedzieć, że nie ma diety uniwersalnej, a jedynie pewnego rodzaju zdrowe zalecenia, czyli szczegóły dotyczące diety. Wiemy na przykład, że jest lepiej wprowadzić do diety oliwę z pierwszego tłoczenia niż wysokoprzetworzone oleje roślinne bogate w tłuszcze trans.
Natomiast charakter żywienia całościowy powinien być dostosowywany maksymalnie indywidualnie. Oczywiście nie chodzi o to, żeby każdy z nas jadł co innego. To, jaka dieta jest dla nas zdrowa, zależy przede wszystkim od naszego stylu życia, płci, wieku, chorób, nietolerancji pokarmowych i alergii.
Chociażby od tego, czy jesteśmy pracownikami biurowymi, czy pracującymi fizycznie. Zupełnie inaczej będzie wyglądała dieta osoby, która nie podejmuje żadnej aktywności fizycznej i ma choroby wątroby od diety aktywnego biegacza, który również pracuje fizycznie.
Mówi się, że prawidłowo zbilansowana dieta to taka, która zaspokaja potrzeby organizmu na niezbędne składniki odżywcze, a właśnie w zależności od stylu życia to zapotrzebowanie się zmienia. Bywa też, że chcielibyśmy zmienić nasze nawyki, ale nie wiemy kompletnie jak się za to zabrać, co dodatkowo potwierdził raport „Rosnące znaczenie zdrowia a nawyki żywieniowe Polaków. SuperMenu 2021", z którego wynika, że dla 41 proc. samodzielne, zdrowe odżywianie bywa trudne. Jednak nie istnieje jedna, uniwersalna dieta, a szereg zaleceń żywieniowych, które muszą być indywidualnie dostosowane.
Jakie osoby powinny zgłaszać się do dietetyka w pierwszej kolejności? Czy może już powinniśmy mieć taką rozmowę na etapie dzieciństwa?
ŁS: Oczywiście najlepiej kształtować zdrowe nawyki żywieniowe od najmłodszych lat, bo łatwiej jest się czegoś nauczyć od początku niż później z takimi przyzwyczajeniami walczyć i je na przestrzeni czasu zmieniać. Jeżeli chodzi o edukację żywieniową najmłodszych, to w mojej ocenie ona jest w naszym kraju, i poza nim zresztą też, nieco zaniedbana. Taką naukę w szkole warto byłoby prowadzić.
Zdarzają się oczywiście pogadanki, ja również takie prowadziłem, i zazwyczaj okazywało się, że były one dla najmłodszych bardzo ciekawe. Sam byłem zaskoczony, że już w tak młodym wieku dzieci były naprawdę zainteresowane, tym co powinny jeść, a czego raczej unikać.
A jeżeli chodzi o to, czy każdy przynajmniej raz powinien zgłosić się do dietetyka, to trudno mi odpowiedzieć. W Stanach Zjednoczonych mówi się, że każdy ma swojego prawnika, każdy powinien mieć dietetyka i coś w tym chyba jest. Nie musimy przecież z takim specjalistą współpracować przez 15 lat każdego dnia, a raczej ustalić korzystną dla organizmu dietę.
Niektórym wydaje się, że efektem wizyty u dietetyka jest kartka ze szczegółowym spisem, co mamy jeść w konkretnych godzinach. I tego po prostu się boimy, co jest zrozumiałe. Warto udać się do specjalisty do spraw żywienia, żeby po prostu przedyskutować swoje wątpliwości czy otrzymać wskazówki do właściwej diagnostyki, choćby pod kątem nietolerancji czy alergii pokarmowych. Zapewniam, że wizyta u dietetyka nie musi kończyć się gotowym jadłospisem, a po prostu zaleceniami, które pomogą nam zmienić swoją dietę na lepsze.
Warto pamiętać jednak, że konsultacja z dietetykiem to jedno, ale z drugiej strony potrzebujemy realnego wsparcia w kształtowaniu zdrowych nawyków żywieniowych. Wówczas pomocna może być dieta pudełkowa oferująca zbilansowaną dietę, dopasowaną do indywidualnych potrzeb.
Udziela pan porad za pośrednictwem Instagrama - czy źródła internetowe mogą pomóc w nauce zdrowych nawyków?
ŁS: W internecie jest wielu dobrych specjalistów, którzy swoją wiedzę prezentują bezpłatnie za pośrednictwem mediów społecznościowych lub płatnie, w formie różnego rodzaju szkoleń czy webinarów.
Problem jest oczywiście w tym, że osobie, która nie posiada wiedzy na temat żywienia, a dopiero jej poszukuje, trudno jest zweryfikować, kto mówi prawdę. Jest w stanie uwierzyć w informację, która może jej zaszkodzić.
Polecam więc śledzić źródła jednostek certyfikowanych. Na przykład wiadomości wychodzące od Narodowego Centrum Edukacji Żywieniowej, od znanego nam dietetyka czy od wieloletnich propagatorów zdrowego stylu życia i holistycznego dbania o swój organizm. Im więcej rzetelnej wiedzy zdobędziemy, tym też łatwiej będzie nam rozpoznać wartościowe informacje.
Załóżmy więc, że śledząc takie internetowe kanały, ktoś postanowił jeść zdrowiej i chciałby rozpocząć od wyeliminowania szkodliwych produktów z codziennej diety. Jak wdrożyć pozytywne nawyki żywieniowe na dłużej?
ŁS: Najważniejsze jest rozsądne i prawidłowe podejście do wyrabiania nawyku. Jak wynika z raportu „Rosnące znaczenie zdrowia a nawyki żywieniowe Polaków. SuperMenu 2021" 89 proc. Polaków spożywa przekąski między posiłkami, z czego 53 proc. wybiera słodycze, a 29 proc. chipsy. Jeżeli przez 10 lat jedliśmy chipsy i piliśmy napoje gazowane, to nie spodziewajmy się, że uda nam się wszystko zmienić z dnia na dzień.
Choć części z osób pasuje taka radykalna zmiana, to z mojego zawodowego doświadczenia wynika, że dla większości osób jest to system nierealny do wdrożenia i skazany na niepowodzenie. Dlatego polecam metodę małych kroków, czyli stopniowe eliminowanie niezdrowych składników z diety. Jeżeli piję dwie butelki słodzonego napoju w tygodniu, to może w kolejnym wypije tylko jedną. W następnym już pół, aż za miesiąc uda się całkowicie odstawić niezdrowy produkt.
Możemy też ustawić sobie tygodniowe cele, bo to da nam poczucie kontroli. Nie będzie to nadmiernie obciążające, a musimy też pamiętać, że organizm jest przyzwyczajony do naszego charakteru żywienia i powoli adaptuje się do nowej diety i zmiany stylu życia.
Dobrym przykładem będzie tu nagłe wdrożenie błonnika do diety - jeśli ktoś otrzyma wskazanie, żeby zwiększyć jego ilość w diecie i, z dnia na dzień, zacznie jeść kilka łyżek błonnika pokarmowego, to z pewnością zaczną się problemy ze strony układu pokarmowego, bo organizm nie jest jeszcze na to gotowy.
Dieta pudełkowa pomaga zdrowiej i bardziej regularnie się odżywiać dlatego jest idealnym rozwiązaniem dla osób, które nie posiadają dostatecznej wiedzy, żyją w biegu i nie mają czasu na staranne planowanie swoich posiłków, ale również dla tych, którzy chcą kontrolować liczbę spożywanych kalorii.
A czy warto poprosić kogoś bliskiego, żeby rozpoczął dietę wraz z nami?
ŁS: Bez wątpienia. Po pierwsze, jeżeli rezygnujemy z jakiejś żywności, która nam smakuje, to jeśli ktoś z rodziny spożywa je na naszych oczach, to dieta przestaje być nagrodą. Nasze starania są karą, bo nie patrzymy już przyszłościowo - "będę zdrowszy, chudszy", a raczej życzeniowo: "nie mogę zjeść tego, co on". Po drugie, często, jeśli mamy taką wysoko przetworzoną żywność w domu, to po prostu po nią sięgamy. Nawet z nudów. Trudniej jest nam się wybrać specjalnie po nią do sklepu. Tutaj wspólne, zdrowsze odżywianie z domownikami na pewno pomaga.
I wtedy razem z rodziną idziemy na kontrolę i raportujemy osiągnięcia dietetykowi...
ŁS: Nie nazwałbym tego kontrolą, bo to źle brzmi. Zdarzało mi się, że część osób odwoływało wizytę, ponieważ nie udało im się zastosować do wszystkich ustalonych wskazówek albo zastosowali ich tylko połowę. Staram się powtarzać, że jeśli coś zrobili, nawet w małym stopniu, to już jest lepsze niż nic nierobienie. Dietetycy nie oceniają, że ktoś jest słaby czy niewytrwały. Wręcz przeciwnie! Jesteśmy po to, żeby pomóc tę ścieżkę przejść. Porozmawiajmy więc, dlaczego tym razem się nie udało. Spotkania ze specjalistą to nie kontrola na ocenę, a raczej spotkanie okresowe i rozmowa, w jaki sposób po prostu wdrażać te nawyki stopniowo.
Czy motywacja do zmiany jest niezbędna? Czy jest też szansa dla osób, które nie do końca wierzą w to, że im się uda jeść zdrowiej?
ŁS: Teoretycznie motywacja, niezależnie czy wewnętrzna, czy zewnętrzna, zawsze ma większy sens niż jej brak. Natomiast badania wskazują na to, że sytuacja, w której sami chcemy wdrożyć zmianę do naszego jadłospisu i nie wynika to z namowy innych, charakteryzuje się wyższą skutecznością na przestrzeni czasu. Jeżeli mówimy już o tym, na jak długo te zdrowe nawyki zostaną, to tutaj ta motywacja zewnętrzna, chociażby jako przymuszenie do pójścia do dietetyka, bez chęci wewnętrznej nie zadziała. Taka osoba na diecie pozostanie, powiedzmy, dwa tygodnie. Posiadając wewnętrzną motywację, która może pojawić się nawet po czasie, mamy po prostu większe szanse, że realnie zmienimy swoją dietę.
Czy warto wdrożenie diety wesprzeć też rozmową z psychologiem? Czy to pomoże w uzyskaniu motywacji?
ŁS: Jak najbardziej! Istnieje wręcz taka dziedzina - psychodietetyka, czyli pomoc od strony psychologicznej dla osób zmagających się z trudnościami około żywieniowymi. Nie chcę jednak, żeby powstało wrażenie, że ta zmiana nawyków jest niezmiernie trudna. Zbyt często już tak myślimy i sięgamy po szybkie diety, jak kapuściana czy cytrusowa, bo po co się męczyć? Chcę wszystkich przekonać, że wdrożenie długoterminowej, zdrowej diety nie jest takie trudne, jakby mogło się wydawać. Odczarujmy mit, że dieta jest karą i teraz to już nic przyjemnego nie zjemy. Jeśli zmieniliśmy naszą dietę na lepsze - możemy raz na jakiś czas zjeść batonika - wszystko zależy od stanu naszego zdrowia i od tego, co chcemy osiągnąć.
Czyli dietetycy pozwalają na tzw. cheat day, czyli dzień, w którym można zjeść ulubione, już nie tak idealnie zbilansowane, potrawy?
ŁS: Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Mam wrażenie, że mało jest takich ortodoksyjnych dietetyków, którzy stosują rygorystyczne metody. Dietetycy też idą na pizzę, więc nikomu nie zabronią drobnych odstępstw od diety. Chodzi tak naprawdę o to, żeby na większość naszej diety składały się zdrowe rzeczy.
Tym bardziej że dla zdrowia psychicznego dobrze jest czasem taki cheat meal (mniej zdrowy posiłek) wprowadzić. Ważne, żeby nie traktować tego dnia jako okazji do zjedzenia wszystkiego, co chcemy, tak jakbyśmy na jeden dzień wyłączali wszystkie przyjęte nawyki. Jeśli jesteśmy na diecie redukcyjnej, odchudzającej i zmniejszamy spożycie energii o 500 kcal, to w ciągu pięciu dni mamy 2500 kcal deficytu. Jeśli w szóstym dniu jedlibyśmy samo fast foodowe jedzenie dostarczające dodatkowe 3000 kcal, to cała nasza tygodniowa praca jest stracona.
Także cheat day jak najbardziej, ale z zachowaniem zdrowego rozsądku i niemarnowaniem osiągniętych już przez siebie sukcesów dietetycznych.
Wszędzie słychać, że dietę powinno się łączyć ze sportem. Czy 15-minutowy spacer wystarczy, czy chodzi o wyczerpujący trening na siłowni?
ŁS: Każdy ruch da efekt. Zwłaszcza jeśli do tej pory nie robiliśmy nic, to taki spacer zdecydowanie pomoże.
Gdy myślimy o sporcie w kontekście odchudzania, od razu do głowy przychodzi nam karnet na siłownię i wizja wysportowanych ludzi, przy których wypadamy nie najlepiej. Podkreślam, że każda aktywność jest dobra - czy to jest spacer, czy to będzie jazda na rowerze stacjonarnym, czy nawet lepiej - na zewnątrz. Wiem też, że nie każdy lubi ćwiczyć - polecam po prostu poszukać swojej dziedziny.
To może być także jazda na rolkach, pływanie, sport drużynowy, a może być siłownia. I proszę się nie wstydzić! Jeśli mamy złą kondycję lub nadwagę, to nie myślmy o tym, że ktoś będzie nas oceniać. Na siłownię nikt początkowo nie idzie, bo świetnie wygląda - tam się idzie, aby wyglądać lepiej. Sport bez wątpienia przyspiesza proces redukcji, ale też ujędrnia ciało. Pamiętajmy, że jeśli w wyniku diety stracimy 20 kilogramów, to nasze ciało może nie wyglądać ładnie. Sport też przekłada się na zdrowie i pozytywne myślenie, a tu wracamy do wspomnianej wcześniej motywacji.
W czasie pandemii większość z nas trochę przybrała na wadze. Czy ma pan już jakieś obserwacje, w jaki sposób pandemia wpłynęła na nawyki żywieniowe Polaków?
ŁS: Jak wynika z raportu „Rosnące znaczenie zdrowia a nawyki żywieniowe Polaków. SuperMenu 2021" 64 proc. Polaków uważa, że ich nawyki żywieniowe w wyniku pandemii zmieniły się na gorsze. Dlatego jest to zdecydowanie dobry moment, żeby je przywracać, albo kształtować na nowo. W czasie pandemii wzrosło też zainteresowanie cateringami dietetycznymi, co z mojej perspektywy jest bardzo pomocne w budowaniu zdrowych nawyków. W ramach takiego cateringu otrzymamy zbilansowaną dietę i jesteśmy w stanie nauczyć się regularności spożywania posiłków. Podejrzymy też, jak mogą wyglądać śniadania, a jak mógłby wyglądać obiad. Polacy zaczęli z takich inspiracji korzystać.
Czy mógłby pan w takim razie powiedzieć, na czym polega taka dieta pudełkowa?
ŁS: Opiera się ona na procesie indywidualizacji. Dobieramy dietę ze względu na jej wartość energetyczną, jaki mamy cel, jaki prowadzimy tryb życia. Inny zestaw dań otrzyma sportowiec chcący zwiększyć masę ciała, a inną - osoba redukująca wagę.
Na początku przechodzimy przez kalkulator, który wskaże nam, jaką kaloryczność powinniśmy dobrać by osiągnąć zamierzony efekt. W cateringu dietetycznym, przy którym ja pracuję, przygotowaliśmy różne propozycje żywieniowe, bo - jak rozmawialiśmy na początku - nie ma uniwersalnej, zdrowej diety. Jest więc dieta No gluten&No lactose, dieta Dash, dieta SIRT (zwana dietą Adele), dieta wzmacniająca odporność. Każdy znajdzie coś dla siebie - opcji programów żywieniowych jest aż 16 do wyboru, łącznie z wymianą posiłków. Warto skonsultować swoją decyzję z dietetykiem, jeśli nie posiadamy wystarczającej wiedzy i chcemy mieć pewność, że wybrany wariant pomoże nam w osiągnięciu postawionych celów.
Gdy już dokonamy wyboru, to zdrowe, smaczne i zbilansowane posiłki dostarczane są prosto pod drzwi. Także cały, w mojej opinii, najtrudniejszy proces zakupu dobrego produktu, a następnie jego przygotowania i zestawienia w zdrowy sposób z innymi składnikami zostaje z nas zdjęty.
Bez względu na wybrany wariant diety pudełkowej, możemy mieć pewność, że nasza codzienna dieta będzie różnorodna. Co więcej, bogata gama posiłków jest dobrym sposobem na odpowiednio zbilansowany jadłospis.
Powiedział pan, że taka dieta może być dopasowana do każdego - czy starsza osoba też może z niej skorzystać?
ŁS: Tak, oczywiście! Tutaj wiek nie jest ograniczeniem. Taka dieta pudełkowa, niezależnie czy osoba jest młodsza, czy już dojrzała, będzie musiała być jednak dostosowana pod choroby współtowarzyszące i tutaj osoby starsze powinny o tym pamiętać. Dla seniorów brak konieczności robienia zakupów i regularnego gotowania może być sporym ułatwieniem.
Brzmi zachęcająco. A czy na podstawie pana obserwacji Polacy działają prewencyjnie? Przychodzą do pana zdrowi ludzie, którzy są świadomi, że powinni lepiej jeść? Czy raczej "mądry Polak po szkodzie"?
ŁS: W państwach rozwiniętych, takich jak np. Polska coraz więcej jest chorób cywilizacyjnych. Istotnym narzędziem do poprawy tej sytuacji są działania profilaktyczne. Umożliwiają one uniknięcie choroby lub zahamowania jej progresji.
Profilaktyka u nas w kraju jest jeszcze słabo rozwinięta. Znaczna część z Nas nie dba o siebie aż do momentu, kiedy dojdzie do pojawienia się pełnoobjawowej jednostki chorobowej. A szkoda, gdyż wielu z nich można było uniknąć. Zdaje się, że cały czas nie doceniamy roli żywienia w prewencji wielu chorób.
Dlatego należy stawiać na holistyczne podejście do zdrowia, zmienić myślenie i podejście do odżywiania poprzez dostarczenie jakościowych posiłków, które pomogą nie tylko poprawić sylwetkę i samopoczucie, ale przede wszystkim pozwolą na wyrobienie zdrowych nawyków żywieniowych na lata, a także edukację na temat zasad zdrowego odżywiania, zwracanie uwagi na regularność w spożywaniu posiłków oraz aktywność fizyczną.
Oby ta świadomość na temat profilaktyki zdrowotnej była coraz większa. Mówiąc o takiej świadomości społecznej, warto jeszcze wspomnieć o kolejnym, ciekawym trendzie - na ekologiczną żywność. Warto z niej skorzystać?
ŁS: Akurat trend eko żywności w Polsce i na świecie cieszy się coraz większą popularnością. Jak wynika z raportu, który przeprowadziliśmy "Rosnące znaczenie zdrowia a nawyki żywieniowe Polaków. SuperMenu 2021" aż 30 proc. Polaków zwraca uwagę na to, żeby rzeczywiście pojawiały się produkty ekologiczne w ich codziennym żywieniu.
Świadczy to o tym, że ludzie interesują się trendem eko żywności. A ono ma dwa cele - nie tylko poprawę naszego zdrowia, ale również korzystne wpływanie na środowisko poprzez m.in. stosowanie ekologicznych materiałów siewnych, używanie nawozów naturalnych czy organicznych. Ten trend jest wdrażany przez ludzi, którzy też chcą dobrze wpływać na środowisko, w którym żyjemy i zdają sobie sprawę, że długoterminowe eksploatowanie ziemi w szkodliwy dla niej sposób, jest niemożliwe.
Myślę, że jest to dobry trend, a tę żywność możemy traktować jako zdrowszą - dla nas i planety. W cateringu, przy którym pracuję, też rozpoczęliśmy ekologiczną uprawę ziół czy warzyw we własnych szklarniach, właśnie z uwagi na świadomość istotności zmian klimatycznych i dobroczynnego działania dla naszego organizmu.
Ekologiczna żywność jest produkowana według ściśle określonych zasad rolnictwa ekologicznego, a proces jej powstawania jest kontrolowany na każdym etapie - od początku upraw, do dostarczenia konsumentom. Proces ten odbywa się zgodnie z zasadami dbałości o środowisko, czyli m.in. ograniczając stosowanie chemicznych środków ochrony roślin.
Czy dieta oparta na żywności ekologicznej jest zróżnicowana?
ŁS: Oczywiście, że tak. Na pewno żywność ekologiczna charakteryzuje się mniejszą dostępnością. Łatwiej nam pójść do najbliższego supermarketu i tam kupić produkty. Dlatego pomocne w tym przypadku jest skorzystanie np. z cateringu dietetycznego, który do produkcji dań wykorzystuje warzywa i zioła z certyfikowanych upraw.
Ekologiczna żywność jest bogata w cenne składniki odżywcze takie, jak białko, tłuszcze, sole mineralne, witaminy oraz makroelementy. Zawiera cenne substancje bioaktywne, w tym polifenole, karotenoidy, witaminy C,E,D, a także nienasycone kwasy tłuszczowe, które wpływają pozytywnie na naszą odporność i ogólną kondycję organizmu.
Poleciłby pan hodowanie własnych warzyw czy ziół na balkonie lub w ogródku?
ŁS: Tak, jak najbardziej. Na pewno warto się tym zainteresować. Znam osoby, które zaczynały od doniczkowej bazylii, a kończyły na ogrodzie pełnym warzyw. Zazwyczaj na początku jest chęć posiadania świeżych ziół, a potem widzimy, że nie wymaga to od nas dużych starań, a efekt jest świetny. Uprawa nawet podstawowych warzyw to ciekawa alternatywa i zupełnie inny smak potraw, które z nich przygotujemy.
I chyba dużo przyjemniej jest wyhodować samodzielnie bazylię, a potem pójść na targ czy bazar po świeże pomidory? Warto zacząć od takich małych rzeczy...
ŁS: I warto odkrywać nowe smaki i nowe produkty, które nie są wcale na świecie nowe, ale dla nas już tak. Przykładowo brukiew, czarna rzepa, pomidor bawole serce. W supermarketach ich nie znajdziemy, ale każdy bywalec targu będzie je znać. Tego typu miejsca oferują po prostu szerokie spektrum innych warzyw, z których możemy skorzystać, co przekłada się też na urozmaicenie diety. A ta staje się ciekawsza. Natomiast dieta pudełkowa jest idealnym rozwiązaniem dla osób, które żyją w biegu i nie mają czasu na staranne planowanie swoich posiłków, robić zakupy i gotować, ale również dla tych, którzy chcą kontrolować liczbę spożywanych kalorii. Jest to wygodny sposób, by poznawać nowe smaki.
A co, jeśli nie mamy zapału do takich poszukiwań? Czy w rozmowie z dietetykiem możemy go zapytać o nowe kulinarne inspiracje?
ŁS: Jak najbardziej. Znaczna część specjalistów stara się tę dietę urozmaicać - zarówno smakowo, jak i pod względem walorów prozdrowotnych. Zdarzają się też pacjenci, którzy tego urozmaicenia nie potrzebują i proszą, aby siedem dni z rzędu rozpisać im te same posiłki. Wtedy dodajemy po prostu jeden lub dwa produkty, żeby wprowadzić niezbędne składniki. Dietetycy są otwarci na wszystkich. Jesteśmy po to, żeby zwiększać świadomość żywieniową Polaków i pomóc odkryć nowe smaki, a nie tylko skazywać ich na sztywny jadłospis.
Dla Smakera rozmowę przeprowadziła: Joanna Cebulak-Brzykcy.
mgr Łukasz Sieńczewski: dietetyk, specjalista ds. żywienia, główny konsultant dietetyczny SuperMenu by Anna Lewandowska. Jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego oraz Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Specjalizuje się głównie w tematyce diet eliminacyjno-rotacyjnych opracowywanych na podstawie testów nadwrażliwości pokarmowej IgE/ IgG/ IgA, w zaburzeniach mikroflory jelit i celowanej probiotykoteraii, w leczeniu żywieniowym i suplementacji u pacjentów z zaburzeniami ze spektrum autyzmu (ASD), nieswoistych chorób zapalnych jelit (IBD), celiakii oraz wielu innych jednostkach chorobowych. Prowadzi szkolenia i warsztaty z zakresu probiotykoterapii oraz stosowania diet eliminacjyno-rotacyjnych w profilaktyce i leczeniu wybranych jednostek chorobowych.