Spis treści:
- Co było w szkolnych stołówkach w czasach PRL?
- Jedzenie ze szkolnej stołówki - koszmar czy dobre wspomnienie
Jedzenie ze szkolnej stołówki - koszmar czy dobre wspomnienie? Każdy odpowiedziałby na to pytanie nieco inaczej. W czasach PRL w szkołach nie było bogactwa i panowały inne zasady niż dziś. Współcześnie znacznie więcej wie się o wpływie żywności na człowieka i jest ona dużo bardziej przetworzona niż kiedyś. Rozporządzeniem Ministerstwa Zdrowia z 2015 roku weszła również zasada, że w posiłkach podawanych dzieciom w szkole należy ograniczyć sól i zastąpić ją innymi przyprawami. Takich wytycznych w czasach PRL w ogóle nie było.
Co było w szkolnych stołówkach w czasach PRL?
Jak wyglądało jedzenie ze szkolnej stołówki w PRL-u? Nie było wybrzydzania - kucharki musiały wykazać się sporą kreatywnością, tworząc tanie obiady. Idea zbiorowego żywienia została zapożyczona ze Stanów Zjednoczonych - z jednej strony zacieśniała więzy, z drugiej miała pokazywać, że wszystkie dzieci są wobec siebie równe.
Każdy uczeń miał obowiązkowo podany posiłek. Podświadomie chodziło oczywiście również o wytworzenie uczucia wdzięczności wobec dyrekcji i władz komunistycznych za taką możliwość dożywiania pociech.
Warszawa, 1972 r. | Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
W praktyce jednak brakowało personelu, składników i środków na tworzenie pełnowartościowych posiłków. Szczególnie w trudnych gospodarczo czasach (lata 70. i 80. XX wieku), kuchnie nie były dofinansowane i w jadłospisie pojawiały się mniej zróżnicowane, niesmaczne obiady. Wprowadzano też dni bezmięsne.
Co było w szkolnych stołówkach w czasach PRL? Do najpopularniejszych dań należały:
- zupy owocowe (często z makaronem),
- zupa mleczna (z makaronem lub ziemniakami),
- zupa jarzynowa (lub krupnik jarzynowy),
- żurek z jajkiem (potocznie zwanym zielonym - jajko było przegotowane i miało zieloną obwódkę),
- kotlety z mortadeli,
- mięso w sosie musztardowo-chrzanowym,
- potrawka z kurczaka z gotowaną marchewką z groszkiem,
- wątróbka z ziemniakami i surówką,
- rozdrobniony szpinak, podany w towarzystwie jajka i ziemniaków,
- śledzie z ziemniakami,
- jajko w sosie chrzanowym,
- kotlety jajeczne,
- kompot (niekiedy nie z owoców, a z kisielu),
- pierogi ruskie (czy raczej ziemniaczane, bo ponad 80 proc. farszu stanowiły ziemniaki),
- smażona ryba z ziemniakami i surówką z kiszonej kapusty,
- łazanki,
- kluski leniwe,
- kasza gryczana ze skwarkami,
- makaron z białym serem,
- ryż z jabłkiem,
- kasza manna z sosem owocowym,
- budyń z sokiem malinowym,
- parówki w sosie pomidorowym z ziemniakami.
Warszawa, 1976 r. i 1972 r. | Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Jedzenie ze szkolnej stołówki - koszmar czy dobre wspomnienie
Za pośrednictwem platformy społecznościowej Facebook zapytaliśmy naszych użytkowników, czy jedzenie ze szkolnej stołówki było dla nich koszmarem czy raczej dobrym wspomnieniem:
Jakie były rezultaty? Choć zdarzyły się głosy, że pod koniec lat 50. nie było mowy o żadnej stołówce, większość czytelników podkreślała, co najbardziej lubiła podczas szkolnego obiadu, a za czym w ogóle nie tęskni. Dla Marleny najlepszym wspomnieniem były pierogi leniwe - jak dodała, w późniejszym życiu, nigdzie nie znalazła tak dobrych. Gośka przywołała placki ziemniaczane z cukrem, a Joanna - ryż z jabłuszkiem i cynamonem. Wiele zapytanych osób podkreślało też różnice pokoleniowe:
Nie było takiego obiadu. Byliśmy innym pokoleniem i zjadało się wszystko, zresztą ten zapach stołówki szkolnej - bezcenny. Wszystko było pyszne - stwierdziła Martyna.
Czytelnicy, z sentymentem i rozrzewnieniem, dziękowali też paniom kucharkom za pyszne racuchy, a nawet całe obiady - dobrze doprawione, pełne smaku. Z drugiej strony znalazły się też głosy podkreślające jakim koszmarem były szkolne stołówki w PRL-u. Przykładem Majki była gotowana marchewka z groszkiem, polana maślanym sosem. Aga zastrzegła, że do dziś nie je zupy mlecznej, bo nie może się przemóc. Wtórowała jej Anjo, podając mleko z kożuchem.
Wśród negatywnych wspomnień znalazły się też „wątróbka twarda jak podeszwa”, „niejadalne jajko w sosie chrzanowym”, „mięso w sosie musztardowym”, „papka szpinakowa”. Jarosław nie przepadał za zupą owocową z makaronem, a Sylwia - lanym ciastem na mętnym rosole. Kazimierz dodał, że - będąc w internacie - w latach 1955-60 raz w tygodniu otrzymywał niedobrą zupę, którą wszyscy nazywali mydlaną, ze względu na jej osobliwy smak.
Jedna z użytkowniczek zwróciła też uwagę na różnice w daniach, które teraz serwuje się najmłodszym na stołówkach:
W porównaniu do tego, co teraz muszą jeść dzieci (brak przypraw), to było pyszne jedzonko. Jeśli faktycznie było coś niedobrego, to się zatarło w mojej pamięci - napisała Sylwia.
Z kolei Szczepan uważa inaczej, zwracając uwagę na to, jak niezdrowe bywało jedzenie w czasach PRL-u: „Najlepsze było leczo - z racji, że papryka jest droga, to 50 proc. lecza stanowiła kiełbasa, 45 proc. - cebula i 5 proc. - papryka. Do tego masa chleba i tak napędzało się największy przyrost nadwagi wśród młodzieży w Europie”.
Dyskusja była naprawdę zagorzała. Pod postem pojawiło się aż 121 komentarzy. Dziękujemy użytkownikom za zaangażowanie. Jeśli nie wymieniliśmy twojego ulubionego lub znienawidzonego dania - w komentarzu pod artykułem napisz nam, co było podawane w twojej szkolnej stołówce w czasach PRL.
Źródło: Smaker.pl, stronakuchni.pl, strefaedukacji.pl, zacofany-w-lekturze.pl, codogara.pl
Autorka: Joanna Cebulak-Brzykcy
Zobacz także:
Usprawni pracę jelit i nerek, pokona wzdęcia. Maleńkie ziarenka skrywają wielką moc »
Domowe sposoby na migrenę. Sprawdź, jakie zioła warto mieć w apteczce »
5 produktów, które uratują zrujnowane zdrowie. Wydasz mniej niż w aptece »