Fot. restauracja "Ganesh"
Obecnie w skład sieci "Ganesh" wchodzi 8 restauracji: w Warszawie, Krakowie, Łodzi, Płocku i Gdańsku. Jej właściciel, hindus z urodzenia, ale od wielu lat mieszkający w Polsce przyznaje, że nie zna smaku mięsa. - Ale jak na wegetarianina dobrze wyglądam. To polska wódka - żartuje przed wywiadem. Do Polski przywiózł ze sobą sentyment do smaków znanych w domu. Dzięki restauracjom może do nich często wracać.
Jaka jest pana ulubiona potrawa?
- A w Polsce czy w Indiach?
Wszędzie.
- Najbardziej lubię to, co moja mama gotowała w domu.
Czyli?
- Punjabi Kadhi. Jest to potrawa popularna w północnych Indiach, skąd pochodzili moi rodzice. Punjabi robi się z mąki z cieciorki, jogurtu, dużej ilości przypraw i panierowanych warzyw. To taka potrawa, której zawsze, gdziekolwiek bym się nie znalazł, za każdym razem będę szukał. W każdym "Ganeshu" kucharze mają przepis mojej mamy i właśnie to dla mnie przyrządzają. Mam zasadę, że w swoich lokalach muszę jeść jak w domu.
Inna ulubiona potrawa to Punjabi Chana Masala, cieciorka w sosie pomidorowo-cebulowym. Przynajmniej raz w tygodniu mama gotowała to w domu i teraz też jadam to regularnie. To danie serwujemy również w restauracjach, według tradycyjnej receptury prosto z mojego domu.
To danie obiadowe. A najlepsza przekąska?
- W Polsce moją ulubioną przekąską są placki ziemniaczane. A do tego naturalny jogurt. Taki pół-fusion, jogurt z indyjskiej kuchni, placki z polskiej. To mógłbym jeść bez końca (śmiech).
Bez czego nie mógłby się pan obyć przy gotowaniu?
- Przede wszystkim nie wyobrażam sobie kuchni bez ryżu basmati i ziemniaków, bo nie jem mięsa. A oprócz tego imbir, czosnek i kolendra. Bez tego nie ma dla mnie jedzenia!
Jaka muzyka jest najlepsza do gotowania?
- Dla mnie stara, indyjska muzyka, z lat 50. Każdy, kto ją słyszy, zatyka uszy. Każdy oprócz mnie! W ogóle lubię starą muzykę. W tym co kiedyś śpiewano, był sens. Nie tylko w indyjskiej muzyce - proszę zobaczyć choćby Beatlesów czy Abbę.
Czy jest potrawa, której nigdy by pan nie zjadł?
- Nie jem mięsa. Tak zostałem wychowany, w takiej tradycji i religii. Nie znam nawet jego smaku. U nas w Indiach w każdym mieszkaniu jest kaplica. W domu nie można jeść mięsa, a jeśli już ktoś bardzo chce, to tylko w mieście. To nie znaczy, że Hindusi nie jedzą mięsa - często jedzą. Ale akurat w moim domu ani mama nie jadła, ani tata nie jadł, więc tak mnie po prostu wychowano.
Jakie jest pana największe kulinarne odkrycie?
- Ganesh (śmiech). Od tego zaczęło się moje kulinarne życie.
Tego pytania chyba nie muszę zadawać - ale czy jest taka restauracja, do której mógłby pan chodzić codziennie?
- Oczywiście - "Ganesh" (śmiech).
Jeśli ma pan ochotę na coś mocniejszego, to zwykle wybiera pan...
- ...
Czy to będzie polska wódka, o której pan wspominał?
(energiczne kiwnięcie głową) Ale ja nic nie mówiłem (śmiech).
Rozmawiała: Anna Wiśniewska
Wywiad odbył się podczas warsztatów kulinarnych organizowanych w restauracji "Ganesh" w Krakowie.
Zobacz przepisy kuchni indyjskiej według Tapindera Sharma! Kliknij!