Fot. 123RF/Picsel
Gdyby supermarkety w żaden sposób nie manipulowały swoimi klientami, to nie miałyby aż tak spektakularnych zysków, a klienci wchodziliby i kupowali tylko rzeczy, których faktycznie potrzebują.
Muzyka zakupoholika
Muzyka, która jest puszczana w supermarketach, musi sprzyjać zakupom. W każdym sklepie słychać w tle jakieś ciche brzmienia, które umilają poszukiwanie potrzebnego nam produktu. Bardzo często to, co słyszymy, jest niezwykle monotonne i jest to zabieg celowy, który powoduje, że bardzo łatwo tracimy poczucie czasu. Nawet nie czujemy, ile godzin poświęcamy na robienie zakupów!
"I znowu się gubię w supermarkecie..."
Supermarkety układają towar tak, aby produkty pierwszej potrzeby były umieszczane na samym końcu hali - dzięki temu, aby się do nich dostać, trzeba przejść obok półek ze słodyczami, słonymi przekąskami i produktami „fit".
Zagospodarowanie powierzchni w supermarkecie powoduje powstanie labiryntu, w którym porusza się klient. Towar układa się tak, aby koło produktów najpotrzebniejszych były umieszczane produkty, które kupuje się pod wpływem impulsu oraz produkty „magnesy".
Magnesy i impulsy na sklepowej półce
Produkty magnesy, to towary, które kuszą klientów atrakcyjnym wyglądem i opakowaniem - np. produkty „light", które wabią hasłami „zgrabna sylwetka w 7 dni", "zero tłuszczu" albo „zero kalorii". W czasach pogoni za szczupłą figurą jest to idealny chwyt marketingowy, trafiający do ludzi w różnych przedziałach wiekowych - od nastolatków po starsze osoby.
Produkty impulsy to rodzaj towaru, który jest kupowany pod wpływem chwili, są to np. słodycze. Jest to skierowane w szczególności do ludzi, którzy wybrali się na zakupy zaraz po pracy - czyli osób zwyczajnie głodnych - oraz do dzieci. Dzieci często są przekonywane ładnym kolorem opakowania z ich ulubioną postacią z bajki. Dodatkowo produkty ułożone są akurat w zasięgu ich wzroku oraz rączek.
Produkty pierwszej potrzeby, takie jak papier toaletowy, artykuły higieniczne albo produkty dziecięce (np. pieluszki) są ulokowane w taki sposób, aby klient musiał przejść cały sklep w ich poszukiwaniu, gubiąc się w morzu promocji i pułapek.
Dodatkowo wykorzystuje się oświetlenie tak, aby jak najlepiej prezentować produkt - jasne światło skierowane na nabiał, podkreśla świeżość produktu, natomiast światło o ciepłym zabarwieniu sprawia, że wędliny mają zachęcający kolor.
Zapach celowany
Hipermarkety, sklepy z odzieżą, restauracje i kawiarnie wpływają na swoich klientów poprzez najbardziej prymitywny instynkt, jakim jest zmysł powonienia.
Wchodząc do sklepu czujesz zapach świeżo pieczonego chleba, babki świątecznej z bakaliami, ciasta jabłkowego, a może landrynek brzoskwiniowych? Najczęściej nie jest to zapach produktów sprzedawanych w danym miejscu, a manipulacją ze strony sklepów, aby skłonić klientów do zakupów właśnie u nich. Menedżerowie wykorzystują gotowe mieszanki zapachowe odpowiednie do danego miejsca i celów, jakie sobie założyli.
Zapachy, które można wyczuć w sklepie, są dobrane tak, aby trafić do danej grupy odbiorczej. W supermarkecie wyczuwamy woń świeżo pieczonego chleba, ponieważ ten zapach nas stymuluje, w szczególności gdy idziemy na zakupy zaraz po wyjściu z pracy. Czując ten zapach zaczynamy być głodni. Ta woń wpływa na nasze samopoczucie, powodując ciepłe skojarzenia z domową atmosferą. Dodatkowo wydaje nam się, że sklep samodzielnie wypieka pieczywo.
W sklepach z damskimi ubraniami często można wyczuć zapach wanilii, ponieważ zapach ten redukuje stres związany z zakupami drogich rzeczy, powoduje również, że czujemy się przez to komfortowo i przyjemnie. Wanilia w sklepie z damską odzieżą jest w stanie podnieść sprzedaż nawet o 20 proc.
Aby mężczyźni również mogli się złapać w sieć zapachu, dla nich są rozpylane zapachy przywodzące na myśl kamforę lub dalekowschodnie klimaty. Takie „ciężkie" wonie wzmacniają odczucie wyjątkowości i prestiżu miejsca.
Dzieci są również wspaniałą grupą, w którą można uderzyć zapachem - w sklepach z zabawkami chętnie stosuje się zapach landrynek o smaku brzoskwiniowym. Powoduje on odczucie dziecięcej beztroski, sprzyja zabawie i przywołuje przyjemne wspomnienia.
W kawiarniach bardzo chętnie się stosuje zapach kawy, czekolady i ciasta migdałowego, ponieważ powoduje to chęć kupienia świeżo parzonej kawy albo zjedzenia deseru. Takie zapachy sprawiają, że w danym miejscu powstaje domowa i ciepła atmosfera, co z kolei wpływa na ilość sprzedanych towarów.
Restauracje stawiają na zapach ziół prowansalskich, bazylii i czosnku, ponieważ podkreśla to prestiż miejsca. Dzięki takim woniom klienci są przekonani o świeżości podawanych im potraw.
Jak sobie z tym radzić?
Oczywiście, nie wszystkie sklepy manipulują swoimi klientami, jednak trudno jest odgadnąć, kto próbuje nas złapać w swoje sidła, a u kogo po prostu ładnie pachnie.
Aby wyjść cało z potyczki z supermarketami należy:
- nie chodzić głodnym na zakupy;
- robić listę zakupów i się jej trzymać;
- wyjść na chwilę ze sklepu i się przewietrzyć (jeśli nie mamy pewności co do zakupu);
- zachowywać paragony (jeśli po powrocie do domu stwierdzamy, że któryś z produktów jest nam nie potrzebny, to zawsze możemy go zwrócić).
Zapach, muzyka, czy też rozłożenie towarów na półkach na nas wpływa. Jest to chwyt psychologiczny, abyśmy kupili jak najwięcej i abyśmy wracali do hipermarketu. Aby nie dać się omamić, przede wszystkim trzeba być świadomym pułapek, w które możemy wpaść.