"Mieszkam w Otwocku, pod Warszawą. Region Mazowsza jest bardzo bogaty w różne tradycje, także te kulinarne. Jedną z nich jest pieczenie sójek glinieckich. Jest to rodzaj pieroga- kulebiaka pochodzący ze wsi Glinianka w moim powiecie.
A oto przepis:
Składniki:
2 kg mąki,
4-5 łyżek oleju,
5 dag drożdży,
1 łyżeczka cukru, duża szczypta soli,
Farsz: 2 szklanki kaszy jaglanej, garść grzybów suszonych, boczek surowy i słonina, ok.25-30 dag, ok.1,2 kg kwaszonej kapusty "prosto z beczki", sól i pieprz do smaku.
Do rozkruszonych drożdży dodać cukier i rozprowadzić letnią wodą, następnie pozostawić w ciepłym miejscu "aż się poruszą". Dodać mąki, soli i oleju.. Ciasto wyrabiać długo i dokładnie, aż będzie ostawać od ręki. Kaszę jaglaną ugotować na sypko.
Grzyby przez noc moczyć w wodzie i ugotować, ostudzone pokroić w drobne w cienkie paseczki, podlać wodą, w której się moczyły i gotowały.
Kapustę opłukać, odcisnąć, posiekać, przesmażyć na pokrojonym w kostkę boczku i słoninie.
Połączyć wszystkie składniki, poddusić, doprawić do smaku solą i pieprzem. Z rozwałkowanego ciasta wykrawać krążki lub kwadraty, nakładać farszem, mocno skleić i upiec w piekarniku.
Z historii sójki:
Dawniej piekło się "sójki" w niezbyt gorącym piecu chlebowym po wyjęciu z niego gotowych bochenków. Upieczone "sójki" należało nieco przestudzić, ale jeść jeszcze ciepłe, aby nie straciły aromatu i smaku. Można je było przechowywać ok. 2 tygodni i przed zjedzeniem odświeżać, zawijając w wilgotną, lnianą ściereczkę i odparowując na płycie kuchennej, albo w "duchówce".
W zimowe świąteczne wieczory do "sójek" gotowano kompot z suszonych owoców z dodatkiem macierzanki i kwiatu lipowego, posłodzony miodem."
Jaką zupę jada podczas świąt Pani Katarzyna W.? Kliknij!