Czy kupowany w sklepie "ser" to naprawdę ser? Fot. 123RF.COM/PICSEL
Czym jest ser?
Ser żółty to mleko z podpuszczką i odpowiednią kulturą bakterii - poddaje się to obróbce termicznej i - po odfiltrowaniu - daje "dojrzeć" w solance. Może to trwać kilka tygodni, a nawet kilkanaście miesięcy.
Tymczasem w wielu produktach, które kupujemy w sklepach nie ma zbyt wiele mleka i tłuszczu mlecznego - pozostaje mleko pasteryzowane, tłuszcz roślinny (kilkukrotnie tańszy od tłuszczu mlecznego), barwniki, stabilizatory, konserwanty i sól.
Czy sól zabija? Kliknij!
Seropodobne oszustwo
Teoretycznie żaden produkt seropodobny zawierający tłuszcze roślinne nie może być nazywany serem. Leży jednak niedaleko, wygląda identycznie, ma podobne opakowanie. Różni się jedynie ceną, bo jest znacznie tańszy. Jeśli "ser" kosztuje mniej niż 15 zł za kilogram, to prawdopodobieństwo, że jest wyrobem tylko wyglądem przypominającym ser jest duże. Niestety, są też i droższe podóbki...
Nawet czytając opakowania można zostać wprowadzonym w błąd - na etykiecie może być napisane "morski", "pełnotłusty", "śmietankowy", "typu holenderskiego" czy nawet "dojrzewający" - nie ma tylko słowa "ser". Na podstawie rozporządzenia Rady (WE) nr 1234/2007 z dnia 22 października 2007 roku ustanawiającego wspólną organizację rynków rolnych oraz przepisy szczegółowe dotyczące niektórych produktów rolnych (Dz. U. L 299 z 16.11.2007, str. 1 z późn. zm.) nazwa "ser" jest zarezerwowana wyłącznie dla przetworów mlecznych.
Jak rozpoznać podróbkę sera?
W skład produktu seropodobnego mogą wchodzić:
- tłuszcze roślinne, np. olej palmowy,
- tłuszcze uwodornione (patrz: tłuszcze trans),
- skrobia,
- łój zwierzęcy,
- karagen,
- mleko w proszku.
W składzie sera z kolei nie powinniśmy znaleźć nic poza:
- mlekiem,
- bakteriami kwasu mlekowego,
- podpuszczką,
- ew. specjalnymi pleśniami (w niektórych odmianach sera),
- ew. przyprawami (w specjalnych odmianach sera).
Składniki podróbek nie są szkodliwe, jeśli są spożywane w umiarkowanych ilościach. Musimy jednak mieć świadomość, że je jemy, aby jakość naszej diety się nie obniżyła.
Sery roślinne z górnej półki
"Sery" roślinne nie muszą oznaczać dużo gorszej jakości. Istnieją na przykład wegańskie "sery" produkowane z soi lub płatków drożdżowych i zawierające wyłącznie tłuszcze roślinne. W ich przypadku będą jednak jasno oznaczone jako wegańskie zamienniki sera, a dla klienta brak tłuszczu pochodzenia zwierzęcego będzie zaletą - czy to z powodu diety wegańskiej, alergii na białko mleka krowiego czy nietolerancji laktozy. Te sery jednak nie będą tak tanie jak produkty seropodobne, ani tak szeroko dostępne.
Podróbki serów nie są szkodliwe dla zdrowia, ich wadą jest przede wszystkim to, że - no cóż - nie są serami. Ich zaletą jest na pewno przystępna cena. Są często wykorzystywane w różnego rodzaju fast foodach. Prawdziwe sery są dla nas zdrowsze - zawierają łatwiej przyswajalne białko i wapń, są lżej strawne i nie mają w sobie takich ilości tłuszczów trans (które są dla nas bardziej niezdrowe niż tłuszcze nasycone - tutaj przeczytasz więcej na ich temat).
Warto przed zakupem przyjrzeć się opakowaniu i poszukać na nim słowa "ser" lub wczytać się w skład produktu. Jeśli etykieta nie jest dostępna, bo kupujemy produkt na wagę, zawsze mamy prawo zapytać o jego skład.
Co tak naprawdę jemy w barach fast food? Kliknij!
Zobacz też: Produkty winopodobne i czekoladopodobne | "Oszukane" wędliny i ryby
Anna Wiśniewska/Smaker.pl