Każdy z nas ma zupę z dzieciństwa, za którą nie przepadał. W czasach PRL-u, gdy nie było bogactwa i zbyt dużego wyboru, przyrządzało się skromne potrawy. W latach 90., mimo większej dostępności składników, wciąż bazowano na przepisach z poprzednich lat. Szczególnie gdy wnukom gotowały babcie.
Tradycyjną pomidorową czy rosołem zajadały się wszystkie dzieci, ale były też zupy, które od razu odbierały apetyt najmłodszym. To zabawne, bo większością z nich te maluchy, a dziś już dorośli - ze smakiem się zajadają. Odkryj pięć koszmarnych zup z dzieciństwa i przypomnij sobie, czy też ich nie lubiłeś.
Zupa owocowa
Numerem jeden i najczęstszym przykrym wspomnieniem z dzieciństwa dla wielu osób jest zupa owocowa z makaronem. Wcale nie chodzi o przyjemny i pełen smaku chłodnik truskawkowy czy jagodowy, a o nietuzinkowy wymysł czasów PRL. To właśnie wtedy, głównie z braku składników, do pitego przez dzieci kompotu (np. z truskawek) postanowiono dodać makaron i stworzyć słodką zupę na lato. Choć współcześnie dorośli chętnie orzeźwiają się nią podczas upałów, w młodości połączenie było niemal niejadalne.
Zupa owocowa z truskawkami
Zobacz przepisZupa owocowa z truskawkami / Aby zobaczyć przepis, kliknij w zdjęcie
Zupa mleczna
Czy pamiętasz tę zupę z dzieciństwa? Wielu osobom na myśl o niej naprawdę robi się niedobrze. To po prostu połączenie mleka, cukru oraz (najczęściej) makaronu lub zacierki. Współcześnie ostatni składnik zamienia się kaszką manną lub płatkami owsianymi. W PRL-u i latach 90. wyznawano prawdziwy kult zupy mlecznej, ze względu na duże ilości wapnia i białka, niezbędnych przy szybkim wzroście dzieci. Cukier zapewniał z kolei energię potrzebną do nauki. Dla dzieci była jednak prawdziwym koszmarem.
Zupa mleczna z kluskami
Zobacz przepisZupa mleczna z kluskami / Aby zobaczyć przepis, kliknij w zdjęcie
Zupa jarzynowa
Dlaczego zupa jarzynowa lub krupnik jarzynowy są znienawidzoną zupą z dzieciństwa? Dzisiaj to przecież prawdziwy rarytas, który o każdej porze roku przynosi solidną dawkę witamin i minerałów. Najmłodsi - trochę dla zasady - nie przepadają jednak za warzywami.
Czy nigdy nie zapytałeś, patrząc na miskę: „Dlaczego tu jest tyle warzyw?”. Niechętnie sięgają po marchewkę, pietruszkę czy jej natkę, których w tej potrawie nie da się w żaden sposób ukryć. Dopiero będąc dorosłymi, doceniamy, że rodzice kazali nam ją jeść, aby wzmocnić odporność, zapewnić wzrost i siłę oraz prawidłowy rozwój organizmu.
Zupa szczawiowa
Zupa szczawiowa, potocznie zwana szczawiówką, nie zachęcała ani smakiem, ani swoim kolorem. Zgniłozielony płyn podany z jajkiem, ziemniakami lub ryżem, do tego jeszcze bardzo kwaskowaty, w ogóle nie odpowiadał gustom najmłodszych. Tymczasem zupa szczawiowa należy do tradycyjnych polskich potraw, które - ze świeżym szczawiem - podaje się w sezonie letnim, a tym ze słoika - zimową porą. Dziś wielu dorosłych docenia ją przede wszystkim za wartości odżywcze - dostarcza organizmowi witaminy A, C, E i te z grupy B, potas, żelazo, wapń, fosfor, błonnik pokarmowy i silne antyoksydanty.
Zupa szczawiowa - przepis jak z PRL-u
Zobacz przepisZupa szczawiowa z PRL-u / Aby zobaczyć przepis, kliknij w zdjęcie
Żurek z jajkiem
Wcale nie chodzi tutaj o żur (choć ten bywał mocno rozwodniony), a o dodatek do niego. Wielu dorosłych pamięta wciąż, czym jest tzw. zielone jajko ze stołówek szkolnych w PRL-u. To nic innego jak przegotowane jajo na twardo z charakterystyczną zieloną obwódką wokół żółtka (widoczną po przekrojeniu). Białko jajka podczas długiego gotowania uwalnia siarkowodór, który reaguje z żelazem, znajdującym się w żółtku. Z tego połączenia tworzy się siarczek żelaza, który odpowiada za nieciekawy kolor obwódki oraz bardziej sypką konsystencję. Dziś większość dorosłych zajadałoby się nim ze smakiem, jednak najmłodszym odbierało to apetyt.
Źródło: Smaker.pl
Autorka: Joanna Cebulak-Brzykcy
Zobacz także:
Domowe środki do czyszczenia podłogi. Bez matowych plam, smug i zacieków »
Nadmierny apetyt jako objaw choroby. To nie jest zwykła miłość do jedzenia »
Przeczytaj skład, zanim kupisz ten produkt. Katarzyna Bosacka wskazała, na co lepiej uważać »